Sześć z dziesięciu miast o najbardziej zanieczyszczonym pyłem
zawieszonym powietrzu w Europie to miasta polskie – wynika z najnowszych
badań opublikowanych przez Europejską Agencję Ochrony Środowiska.
Polskie miasta, które znalazły się w niechlubnej pierwszej dziesiątce
miast o najbardziej skażonym powietrzu w Europie to Kraków, Nowy Sącz,
Gliwice, Zabrze, Sosnowiec i Katowice.
W przypadku Krakowa zanieczyszczenia powietrza pyłem zawieszonym są przekroczone przez średnio 150 dni w roku.
Główną przyczyną złego stanu powietrza w Krakowie jest niska emisja,
czyli piece domowe opalane węglem i drewnem. Szansą na polepszenie
sytuacji jest realizacja zapisów przyjętego 30 września 2013 roku
Programu ochrony powietrza dla województwa małopolskiego. Dzięki
dwukrotnym konsultacjom społecznym z kilkuset mieszkańcami, ponad 40
pozarządowymi organizacjami społecznymi, lekarzami i personelem
medycznym otwiera on drogę do godnego życia w Krakowie. Wprowadza zakaz
stosowania paliw stałych (węgla) w kilkuletnim horyzoncie czasowym, co
zgodnie z ekspertyzami wykonanymi dla Małopolskiego Urzędu
Marszałkowskiego, jest jedynym skutecznym rozwiązaniem problemu jakości
powietrza w mieście.
Jednak 15 października 2013 roku Zarząd Województwa Małopolskiego
zaproponował uchwałę, która dopuszcza stosowanie na obszarze gminy
Kraków pieców na paliwa stałe, wprowadzając jedynie próg stężeń emisji
pyłu na poziomie nie wyższym niż 40 mg/m3.
– Uchwała jest zaprzepaszczeniem szansy na poprawę jakości powietrza w
Krakowie, bo zaproponowane rozwiązania nie wystarczą, aby uwolnić miasto
od smogu – mówi Małgorzata Małochleb z Polskiej Zielonej Sieci. W
opinii ekspertów jest też niezgodna z prawem i z przyjętym Programem
ochrony powietrza. Organizując Antysmogowy Marsz Żałobny chcemy
przypomnieć władzom województwa, że w ich rękach spoczywa zdrowie i
życie mieszkańców, i sprawić, że zmienią decyzję i zaproponują
rozwiązania, które realnie wpłyną na powietrze w Krakowie. Nie chcemy
więcej działań pozorowanych – nie chcemy dłużej się dusić.– dodaje.
Z ostatniego raportu Health and Environmental Alliance (HEAL)
„Niepłacony rachunek – Jak energetyka węglowa niszczy nasze zdrowie”
wynika, że zanieczyszczenie powietrza zwiększa prawdopodobieństwo
zachorowań na przewlekłe choroby układu oddechowego i układu krążenia,
co w efekcie wpływa na wzrost umieralności. Znaczący wpływ na te
negatywne efekty zdrowotne ma spalanie węgla w elektrowniach i
stosowanie go do ogrzewania gospodarstw domowych. Katastrofalna jakość
powietrza w Krakowie jest przyczyną 400 przedwczesnych zgonów rocznie.
Szansą dla polskich miast są fundusze unijne na lata 2014 – 2020, które
mogą zostać przeznaczone na walkę z zanieczyszczeniem powietrza. Zarząd
Województwa Małopolskiego na walkę o czyste powietrze (redukcja
zanieczyszczeń z sektora mieszkaniowego i przemysłowych) chce
przeznaczyć 120 milionów Euro z małopolskiego Regionalnego Programu
Operacyjnego na lata 2014 – 2020.
Źródło: Polska Zielona Sieć
- W przyszłości z powodu zmian klimatu zamiast ziemniaka i żyta będziemy raczej uprawiać kukurydzę i sorgo. Trzeba się będzie na nowo nauczyć gospodarowania wodą - mówi dr hab. Zbigniew Karaczun, profesor Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
W naszej szerokości geograficznej globalne ocieplenie oznacza w
rolnictwie przede wszystkim problemy z wodą, której będzie niedostatek
lub nadmiar.
- Obecnie praktycznie nie nawadniamy upraw, ale w przyszłości może się
to okazać nieodzowne. Żeby rośliny w ogóle chciały rosnąć, trzeba je
będzie podlewać tak samo, jak dziś robią rolnicy na południu Europy -
mówi dr hab. Karaczun. - Nowy trend związany z wodą widać, kiedy
przyjrzymy się opadom z ostatnich kilkudziesięciu lat. Od lat 50. do 80.
XX w. susze w Polsce pojawiały się mniej więcej co pięć lat. Od lat 80.
zdarzają się co dwa lata, a od 1984 roku mamy w praktyce permanentną
suszę letnią.
Deszcz będzie inny
Klimatolodzy prognozują, że w przyszłości opady będą miały inny
charakter niż dziś. Większość wody będzie spadała w postaci gwałtownych
deszczów, więc trzeba będzie retencjonować wodę i zapobiegać gwałtownym
powodziom. - Rolnicy będą się musieli nauczyć drenować pola uprawne i
przygotować uprawy tak, by gwałtowne deszcze nie rozmywały redlin
(redlina to niewysoki wał ziemi między dwiema bruzdami) - tłumaczy
ekspert z SGGW.
Zmiany klimatu oznaczają też większe zagrożenie gradem, który już dziś
jest w Polsce coraz częstszy. Dla przykładu w ostatniej dekadzie grad
występował w województwie małopolskim dwa razy częściej niż w końcu XX
wieku. Jedną z metod ochrony przed nim jest wykorzystanie tzw. siatek
antygradowych.
Szrotówek nie wziął się znikąd
Ocieplenie to również nowe choroby i szkodniki upraw. - Jakiś czas temu
nikt u nas nie słyszał o szrotówku kasztanowcowiaczku, który jednak
stał się bardzo popularny, bo niszczy drzewa kasztanowca białego. Mamy
też nowy problem z patogenem kukurydzy zwanym omacnica prasowianka,
który dawniej się w Polsce nie pojawiał, bo było za zimno. Teraz
występuje dość powszechnie. W części Wielkopolski zdarzało się, że
niszczył nawet sto procent plonów. Zagrożona jest także hodowla
zwierząt. U naszych krów zaczęła się pojawiać tzw. choroba niebieskiego
języka. Dotychczas wydawało się, że to problem obecny tylko w
cieplejszym klimacie. Rośnie liczba zachorowań na boreliozę i inne
choroby odkleszczowe; zaczyna się pojawiać komar tygrysi, który może
przenosić dengę... - wylicza profesor.
Za ciepło na ziemniaki?
Ocieplenie jest nieuniknione, ale do pewnego stopnia można się do niego
adaptować. - Podstawą jest dostosowanie upraw do nowych warunków
klimatycznych, przede wszystkim wyższej temperatury. W Polsce oznacza
to, że będziemy hodowali nowe odmiany albo wręcz gatunki. Prawdopodobnie
trzeba będzie zrezygnować z ziemniaków, które wymagają klimatu
chłodniejszego, na ich miejsce może jednak wejść sorgo. Może się pojawić
problem z żytem, które przy bardzo wysokiej temperaturze nie będzie
dawało dobrych plonów. Za to już dziś właściwie w całej Polsce dobrze
plonuje kukurydza, choć jeszcze kilkanaście lat temu tylko niektóre
regiony pozwalały na jej uprawę - zauważa dr hab. Karaczun.
Jak nawodnić ziemię? Żelem
Z suszą można walczyć, dodając do gleb substancje nazywane hydrożelami,
które spowalniają parowanie wody, dzięki czemu ziemia dłużej trzyma
wilgotność. Naukowcy starają się również praktycznie wykorzystać rosnące
stężenie dwutlenku węgla w atmosferze. - Ten gaz, obecny w powietrzu,
jest jednym z czynników limitujących wielkość plonu. Naukowcy starają
się uzyskać odmiany, które będą mogły go więcej pochłaniać, na większą
skalę wykorzystywać zawarty w nim węgiel i dawać większy plon - opowiada
naukowiec.
Idą zmiany, nikt nic nie robi
Jego zdaniem w Polsce dopiero zaczyna się dostrzegać potrzebę adaptacji
do zmian klimatu. - Trzeba jednak pamiętać, że adaptacja jest możliwa
tylko do pewnego momentu. Jeśli zmiany klimatu zajdą za daleko i
temperatura zamiast o mniej więcej 2 st. C wzrośnie o 4-5 st. C., to
adaptacja - zwłaszcza w skali globalnej - nie będzie możliwa - dodał. -
Dlatego też niezbędne są działania mające na celu ograniczenie emisji
tego gazu ze źródeł antropogennych.
Profesor SGGW podkreśla też, że do nowych warunków trzeba przygotować
służby weterynaryjne, a także rolniczą edukację i doradztwo. - W
odniesieniu do rolnictwa nie robi się jednak zbyt wiele. Główne
działania podejmuje się w ochronie przeciwpowodziowej. Tymczasem, aby
przygotować rolnictwo na nowy reżim opadów, w skali całego kraju
należałoby uregulować wyzwania związane z retencją, odbudowywać małe
zbiorniki śródpolne, a nawet tereny bagienne. W przypadku adaptacji w
skali kraju ważne jest, by pewne działania były finansowane z funduszy
publicznych - ocenia Zbigniew Karaczun.
Naukowiec zwraca też uwagę, że w niektórych częściach Polski okres
wegetacyjny wydłużył się o blisko miesiąc, a na wiosnę rośliny kiełkują
nawet 20 dni wcześniej niż kiedyś, przez co rośnie zagrożenie plonu
przymrozkami. - Mocny przymrozek w kwietniu czy w maju może zniszczyć
cały plon, a to dla sadownictwa klęska. Rozwiązaniem problemu mogą być
ubezpieczenia. Obecnie, ze względu na wysokie koszty, większość rolników
nie jest ubezpieczona. Stąd rośnie potrzeba tworzenia spółdzielni i
korzystania z systemów ubezpieczeń wzajemnych - mówi.
Źródło: PAP
Już 12 listopada w Warszawie rusza 19 Konferencja Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych ds. Zmian Klimatu, w skrócie COP.
Fundacja Nasza Ziemia będzie przez caly czas trwania konferencji
obecna, prezentując swoje działania prowadzone dotychczas w temacie
ochrony klimatu. Każdy odwiedzający stoisko będzie mógł sprawdzić swój
osobisty ślad węglowy i otrzymać materiały edukacyjne związane z
tematyką zagrożeń i ochrony klimatu.
Już jednak od października Fundacja Nasza Ziemia intensyfikuje działania w temacie ochrony klimatu, przyłączając się do ogólnoeuropejskiej kampanii informacyjnej zainicjowanej przez Komisję Europejską „Świat, jaki lubisz. Klimat, który Ci odpowiada”. Pomysł stworzenia kampanii zrodził się po przeprowadzonej wśród 27 tysięcy europejczyków ankiety, z której wynikł zauważalny wzrost od 2009 r., niepokoju w kwestiach związanych z klimatem. Wciąż jednak mimo, że większość osób zdaje sobie sprawę z tego, że problem zmiany klimatu nie rozwiążą się same, obywatele wciąż za mało robią, żeby to zmienić.
Fundacja przyłączając się do kampanii oraz poprzez działania prowadzone podczas COP – 19 chce przypominać ludziom o znanej zasadzie, że jeżeli chcemy, żeby świat wokół nas był lepszy, musimy tę zmianę zacząć od siebie.
Zachęcamy do przeczytania listu Connie Hedegaard, komisarza UE ds. działań w dziedzinie klimatu dotyczącego idei kampanii.
Kampania „Świat, jaki lubisz”, ma na celu zaprezentowanie istniejących rozwiązań, które pomogą osiągnąć unijny cel polegający na zmniejszeniu emisji gazów cieplarnianych o 80−95 proc. do 2050 r.
Strona internetowa kampanii: www.world-you-like.europa.eu
Podczaj konferencji klimatycznej ONZ, która odbędzie się w
listopadzie w Warszawie, 192 państwa sygnatariusze Protokołu z Kioto,
muszą ustalić harmonogram dla osiągnięcia globalnego oraz wiążącego
porozumienia w 2015 roku w Paryżu - stwierdził Parlament w rezolucji
głosowanej w środę.
Parlament ponowił propozycję przedstawioną przez UE, o zmniejszeniu
własnych emisji o 30% do 2020 roku, jeśli najwięksi emitenci zobowiążą
się do podobnych celów.
- Oczekiwania pokładane są w szczycie klimatycznym, który odbędzie się w
2015 roku, w Paryżu, ale jeśli chcemy osiągnąć trwałe globalne
porozumienie dotyczące klimatu, konferencje w Warszawie jest kluczowa
dla ustalenia przyszłych założeń oraz harmonogramu. Wierzę, że UE
powinna przewodzić wysiłkom, stawiając sobie ambitniejsze cele, w celu
ułatwienia osiągnięcia porozumienia - powiedział przewodniczący
parlamentarnej komisji ds. środowiska Matthias Groote (S&D, DE),
który przewodniczyć będzie delegacji PE, biorącej udział w konferencji
od 18 listopada.
Posłowie podkreślają, że UE jest na dobrej drodze do osiągnięcia
redukcji emisji znacznie powyżej zakładanego 20% celu oraz że, Unia
zaoferowała zwiększenie swojego celu do 30% do 2020 roku, jeśli inne
kraje odpowiedzialne za większość emisji, zobowiążą się do podobnych
celów. Przypominają, że emisje UE to 11% emisji globalnych. Większe
ambicje oraz akceptacja dla ambitnych działań przeciwko zmianie klimatu
mogłyby zostać osiągnięte przez sektory przemysłowe i energetyczne,
jeśli taki poziom ambicji i chęci do wysiłku reprezentowałyby też
gospodarki światowe.
Posłowie podkreślają też, jak istotne jest ustalenie ceny emisji
dwutlenku węgla pochodzących z międzynarodowego transportu lotniczego i
morskiego, co poza redukcją emisji, służyć tez może zwiększeniu
dochodów. Uważają, że UE powinna zredukować własne emisje poprzez
zaprzestanie rozwijania mających duży negatywny wpływ na emisje gazów
cieplarnianych, niekonwencjonalnych paliw kopalnych, takich jak piaski
bitumiczne. Publiczne dofinansowanie wspierające rozwój tego typu paliw
powinno zostać wycofane.
Posłowie wzywają więc, aby na konferencji w Warszawie podjęto decyzje
określające harmonogram oraz proces podejmowania zobowiązań, wiążące jej
uczestników do przedstawienia własnych zobowiązań w 2014 roku, a
następnie do ich oceny oraz wprowadzenia ewentualnych zmian w roku 2015.
Posłowie, uważają, że najistotniejszym celem powinno być ustalenie
nowego "Paktu Klimatycznego" dla wszystkich, obejmującego zarówno
państwa uprzemysłowione jak i rozwijające się, z wiążącymi zasadami
udziału.
Źródło:komunalny.pl
Prace ma rozpocząć sejmowa podkomisja nadzwyczajna do rozpatrzenie
prezydenckiego projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze
wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu.
„Rzeczpospolita” wyjaśnia, że projekt budzi sprzeciw wśród
samorządowców miedzy innymi ze względu na fakt, że oddaje w ręce
samorządów wojewódzkich kompetencje w zakresie ustalania miejsc
chronionych tzw. krajobrazów priorytetowych. W efekcie w ocenie
samorządów gminnych zostanie ograniczona ich rola planistyczna.
Niepokój samorządowców budzą również zapisy w projekcie, które oddają
organom administracji szczebla wojewódzkiego kompetencje w zakresie
wydawania zgody na lokalizację inwestycji farm wiatrowych.
Żródło: ekoinfo.pl
Polskie innowacyjne zielone technologie wspierają rozwój
gospodarczy naszego kraju – powiedział minister środowiska Marcin
Korolec podczas spotkania laureatów IV edycji projektu GreenEvo,
promującego za granicą polskie zielone technologie.
W czwartek wieczorem Korolec wręczył nagrody laureatom IV edycji
programu GreenEvo. Do tegorocznej edycji konkursu zgłosiło się 22 firm.
Spośród 14 finalistów wyłoniono ośmiu laureatów, oferujących technologie
przyjazne środowisku.
Dwóm firmom zostały przyznane wyróżnienia. Szef resortu środowiska
ocenił, że program GreenEvo wpisuje się w moment, w którym jest teraz
Polska.
"Wpisuje się w nasz rozwój gospodarczy; nasza nowoczesność wywołuje pozytywne skojarzenia za granicą" - powiedział.
Zwracając się do firm-laureatów Korolec zaznaczył, że dzięki ich
zaangażowaniu i innowacyjności uczymy się zdobywać kluczowe rynki.
Zaliczył do nich Afrykę, Azję i Amerykę Łacińską.
W tym roku jednym ze zwycięzców została firma Dagas za technologię
utylizacji m.in. odpadów komunalnych czy przerób biomasy w procesie
pirolizy. Nagrodzono także przedsiębiorstwa: Energo Natura za
technologię odczynnikowego oczyszczania wody; firmę Energetyka Solarna
ENSOL za hybrydowe kolektory słoneczne PVT; Far Data - za stacje
monitorowania hałasu i warunków środowiskowych; Frapol - za synergiczny
system zarządzania energią powietrza w budynku; M3SYSTEM - za
technologię pasywnego budownictwa z użyciem polistyrenu; Mielec-Diesel
GAZ - m.in. za wykorzystanie gazów odpadowych z odwiertów do wytwarzania
energii elektrycznej oraz NIKOL Jan Nikołajuk - za
rekuperator.Wyróżnione zostały także firmy: MAKROTERM Agata i Krzysztof
Wąchała za niskokosztową solarną linię produkcyjną oraz Polbud SA za
systemy małych elektrowni wiatrowych.
Odbierający wyróżnienia przedstawiciele nagrodzonych firm podkreślali,
że dzięki projektowi GreenEvo udało im się wejść na rynki, na których
bez takiej pomocy mogliby konkurować za 5-10 lat.
Ich zdaniem dzięki GreenEvo udaje im się ulepszać swoje technologie i
poprawiać efektywność. Ocenili, że udział w programie wpłynął na wartość
dodaną ich firm. Przedsiębiorcy wskazywali na bardzo dobrą współpracę z
resortami środowiska, gospodarki i MSZ w promowaniu ich za granicą.
Laureaci mogą liczyć na pomoc rządową w promowaniu innowacyjnych
zielonych rozwiązań na rynkach międzynarodowych. Przykładem jest firma
Izodom Polska, która produkuje elementy do budowy domów
energooszczędnych i pasywnych.
Jej przedstawiciele wzięli udział m.in. w biznesowej wizycie premiera
Donalda Tuska w Afryce, gdzie firma starała się o kontrakty budowy domów
socjalnych w RPA. Przedsiębiorstwo nawiązało także kontakty biznesowe z
partnerami w Gruzji.Firmy mogą brać udział w misjach zagranicznych
m.in. w Azerbejdżanie, Chorwacji, Gruzji, Kazachstanie, Mołdawii, Rosji,
na Ukrainie i w Wietnamie. Efektem takich działań było m.in. podpisanie
z partnerami w Mołdawii i Wietnamie kontraktów na dostarczenie
mobilnych maszyn do produkcji ekologicznego brykietu ze słomy i siana
firmy Asket.
Przedsiębiorstwa będą mogły skorzystać także ze wsparcia polskich
przedstawicielstw dyplomatycznych na całym świecie, szkoleń, prezentacji
technologii w wielojęzycznym katalogu dystrybuowanym w wielu krajach
oraz produkcji indywidualnych filmów o oferowanych technologiach.
Wiceminister środowiska Beata Jaczewska przypomniała, że program
GreenEvo dostał się do finału prestiżowego konkursu Europejskiej Nagrody
Sektora Publicznego EPSA 2013.Z danych resortu środowiska wynika, że
przychody firm, które uczestniczyły we wcześniejszych edycjach programu
wzrosły średnio o ponad 30 proc., a z działalności eksportowej o blisko
60 proc. 18 proc. przedsiębiorstw uruchomiło nowe zakłady produkcyjne,
blisko 60 proc. udoskonaliło technologię, a 50 proc. podpisało umowy
dystrybucyjne z zagranicznymi partnerami.
Połowa firm biorących udział w programie zwiększyła także
zatrudnienie.GreenEvo Akcelerator Zielonych Technologii jest projektem
Ministerstwa Środowiska, mającym na celu transfer polskich innowacyjnych
technologii środowiskowych i globalną promocję polskiej myśli
technicznej.
Do tej pory w czterech edycjach konkursu wyłoniono 48 laureatów.
Priorytetem programu jest dostarczanie polskich technologii na rynki
zagraniczne.
Źródło: PAP
Wśród 10 miast o najgorszej jakości powietrza w Europie aż cztery pochodzi z województwa śląskiego.
Sytuację tę mają poprawić działania służące likwidacji niskiej emisji
oraz termomodernizacji budynków, które zostaną dofinansowane w ramach
Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko na lata 2014 - 2020.
Według raportu Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska w pierwszej
dziesiątce miast o najgorszej jakości powietrza w Europie znalazły
cztery miasta z województwa śląskiego: Gliwice, Zabrze, Sosnowiec i
Katowice.
Obliczono, że liczba dni w roku, podczas których przekraczany jest
limit stężenia tlenków węgla i dwutlenku siarki w tych miastach sięga aż
124 dni. W Polsce więcej dni z zanieczyszczonym powietrzem ma Kraków i
Nowy Sącz, a w całej Europie jeszcze tylko cztery bułgarskie miasta.
Ok. 40 procent zanieczyszczeń powietrza w całej Polsce koncentruje się w
woj. śląskim. Dlatego do Programu Operacyjnego Infrastruktura i
Środowisko na lata 2014 - 2020 włączono inicjatywę Wojewódzkiego
Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, dotyczącej
wsparcia dla systemowych działań ograniczających niską emisję w
konurbacji śląsko - dąbrowskiej i służących podniesieniu efektywności
energetycznej oraz zwiększeniu udziału odnawialnych źródeł energii w
produkcji energii cieplnej na obszarach wysoko zurbanizowanych. Projekt
tego programu Ministerstwo Rozwoju Regionalnego uwzględniło na pierwszym
miejscu wśród dużych projektów z zakresu sektora energetyki.
- Zgodnie z nim, na terenach o dużych skupiskach budynków w centralnej
części konurbacji śląsko - dąbrowskiej będą dofinansowane, ze środków
unijnych, kompleksowe- uzasadnione ekologicznie, energetycznie i
ekonomicznie- inwestycje służące likwidacji niskiej emisji, tak aby w
maksymalnym stopniu ograniczyć na tym obszarze niską emisję - informuje
WFOŚIGW w Katowicach.
Wsparcie ze środków Unii Europejskiej otrzymać mają w szczególności
zadania mające na celu głęboką termomodernizacja budynków mieszkalnych
wielorodzinnych oraz budynków użyteczności publicznej wraz z budową lub
przebudową wewnętrznych instalacji odbiorczych ciepła i likwidacją
dotychczasowych przestarzałych źródeł ogrzewania.
Liczyć na dofinansowanie mogą też przedsięwzięcia umożliwiające
zastosowanie odnawialnych źródeł energii wspomagających produkcję
ciepła, a także budowę sieci ciepłowniczych oraz współpracujących z tymi
sieciami urządzeń. Przewidziano także wparcie dla przebudowy i
rozbudowy źródeł wytwarzających ciepło dostarczane do sieci poprzez
zastosowanie technologii wysokosprawnej kogeneracji i OZE.
Beneficjentami programu będą właściciele nieruchomości tj. gminy,
wspólnoty mieszkaniowe, spółdzielnie mieszkaniowe, przedsiębiorstwa
ciepłownicze, organy władzy publicznej, organy policji, straży pożarnej,
państwowe szkoły wyższe, samodzielne publiczne zakłady opieki
zdrowotnej, organizacje pozarządowe, kościoły, kościelne osoby prawne i
ich stowarzyszenia a także inne związki wyznaniowe.
- Głównym kryterium przystąpienia do Programu będzie podejście
systemowe i skoordynowane działań w obrębie zgłoszonych zadań przez
odbiorców i dostawców ciepła. Podstawą zaś realizacji poszczególnych
zadań będzie opracowanie przez gminy strategii niskoemisyjnych.
Kryteriami decydującymi o przyznaniu dofinansowania będzie kompleksowe i
systemowe podejście odbiorców i dostawców ciepła do zadań
przewidzianych w gminnej strategii niskoememisyjnej, a także efektywność
ekonomiczna, energetyczna oraz ekologiczna planowanych przedsięwzięć.
Pod uwagę będzie brany również stopień zaawansowania realizacji zadania,
a w szczególności gotowość do realizacji (techniczna, instytucjonalna i
finansowa) wszystkich beneficjentów na obszarze zadania - wyjaśnia
WFOŚiGW w Katowicach.
Źródło:WNP.pl
Nowo przyjęte polskie regulacje dotyczące składowania dwutlenku
węgla są jednymi z najbardziej restrykcyjnych w Unii Europejskiej.
Odpowiedzialny za nie Główny Geolog Kraju zapewnia, że taka operacja
będzie bezpieczna dla środowiska. W rzeczywistości najprawdopodobniej
niewielu przedsiębiorców zdecyduje się na stosowanie technologii CCS ze
względy na wysokie koszty i surowe przepisy.
– Mamy chyba najbardziej restrykcyjną ustawę o przechowywaniu i
składowaniu dwutlenku węgla pod ziemią. Wskazujemy praktycznie tylko
jedną strukturę geologiczną, w której pozwalamy na składowanie, ale
tylko jeśli spełnione są dwa główne warunki: jest to projekt
demonstracyjny i wymieniony w jednej decyzji KE – mówi agencji
informacyjnej Newseria Biznes Piotr Woźniak, Główny Geolog Kraju i
wiceminister środowiska.
W ubiegłym tygodniu ustawę o podziemnym składowaniu CO2 (czyli
nowelizacją Prawa geologicznego i górniczego, wdrażającą unijną
dyrektywę CCS) podpisał prezydent Bronisław Komorowski. Jak podkreśla
wiceminister, trwają prace nad 23 rozporządzeniami, niezbędnymi do
wdrożenia przepisów ustawy. Dwa z nich już są prawie gotowe, pozostałe
powinny być w ciągu kolejnych dwóch miesięcy.
Zgodnie z przepisami, na miejsce składowania gazu został wyznaczony
Bałtyk. Tu, jak zapewnia Główny Geolog Kraju, techniczne warunki
składowania mają być bezpieczne. Żeby skorzystać z technologii CCS,
trzeba będzie uzyskać koncesje od ministra środowiska.
– To będzie działalność wyłącznie na wniosek przedsiębiorcy, który, by
móc ją prowadzić, oprócz spełnienia standardowych warunków koncesyjnych,
musi złożyć cały szereg zabezpieczeń, w tym finansowe. Musi zobowiązać
się do dwudziestoletniego monitorowania składowiska na własny koszt, a
następnie przekazania monitoringu do specjalnie powołanej jednostki
administracyjnej, Krajowego Administratora Podziemnych Składowisk
Dwutlenku Węgla. Następnie KAPS, również na koszt przedsiębiorcy, przez
następne 50 lat będzie monitorować to składowisko. A później te zadania
zostaną przejęte w pełni przez państwo – informuje Piotr Woźniak.
Wiceminister środowiska podkreśla, że koszty takiej operacji będą
wysokie i niewielu przedsiębiorców będzie w stanie je ponieść.
– Koszt prowadzenia takich działalności jest niesłychanie wysoki. To
powoduje, że przedsiębiorca musi być mocną firmą z bardzo pewnymi
fundamentami finansowania. W innym przypadku koncesja nie zostanie
wydana – mówi wiceminister.
Przypomina, że kilka lat temu KE stworzyła listę kilkunastu projektów
demonstracyjnych z całej Europy, którym przyznała wsparcie. Wśród nich
znalazły się trzy z Polski: zgłoszony przez PGE Elektrownia Bełchatów (a
następnie kontynuowany przez PGE Górnictwo i Energetyka
Konwencjonalna), Zakłady Azotowe Kędzierzyn i Vattenfall.
– Vattenfall wycofał się bardzo szybko z tej listy, a ZAK niewiele
później. Natomiast Bełchatów wycofał się na początku tego roku, ze
względu na koszty, poziom skomplikowania tego projektu i poziom
dofinansowania, który był niewystarczający, wręcz symboliczny w stosunku
do skali projektów i potrzeb – tłumaczy Piotr Woźniak.
Na własny koszt instalację CCS testuje Tauron we współpracy z
Instytutem Chemicznej Przeróbki Węgla. Wybudowanie instalacji
pilotażowej pochłonęło 8,8 mln zł.
Zdaniem wielu ekspertów i przedstawicieli elektrowni, technologia CCS
jest zbyt droga, a co więcej obniża rentowność elektrowni. Opłacałoby
się ją stosować, gdyby za uprawnienia do emisji dwutlenku węgla w
europejskim systemie handlu emisjami (ETS) trzeba było płacić ponad 65
euro. Dziś ich cena oscyluje wokół 5 euro za tonę (czyli jedno
uprawnienie).
Technologia CCS (Carbon Capture and Storage) oznacza wychwytywanie i
składowanie dwutlenku węgla ze spalin. Ma pomóc w realizacji polityki
środowiskowej UE, zakładającej m.in. minimalizację emisji CO2 do
atmosfery.
Źródło: komunalny.pl
Spoty, wyreżyserowane przez Wojciecha Smarzowskiego, można oglądać od dziś w telewizji.
Z badań świadomości ekologicznej mieszkańców Polski (badanie
Ministerstwa Środowiska 2012) wynika, że chcemy oszczędzać energię, ale
nie zawsze wiemy, jak to skutecznie robić. Dlatego ruszająca dziś
kampania Ministerstwa Środowiska poświecona jest oszczędzaniu energii w
domu. W jej ramach w największych ogólnopolskich stacjach telewizyjnych
emitowane będą humorystyczne spoty, w których wystąpił Stanisław Tym.
Aktor zachęca w nich do prostych, codziennych zachowań, które
przekładają się na oszczędzanie ciepła w mieszkaniu i tym samym
pozwalają zmniejszyć rachunki za ogrzewanie.
- Mniej zużytej energii potrzebnej na ogrzanie mieszkań to mniejsza
emisja gazów cieplarnianych, a to z kolei zysk w postaci czystszego
powietrza i lepszego zdrowia dla każdego z nas. To także korzyść dla
naszego portfela w postaci niższych rachunków za ogrzewanie.
Oszczędzając energię, oszczędzamy więc podwójnie - zyskujemy i my, i
środowisko - przekonuje Marcin Korolec, minister środowiska.
Spoty można obejrzeć także na kanale Ministerstwa Środowiska na YouTube.
Ogrzewanie stanowi blisko 70% energii zużywanej w domu. Tymczasem
energię cieplną możemy oszczędzać na wiele sposobów. Przykład? Często
wystarczą najprostsze czynności: odsłonięcie kaloryferów, tak żeby
korzystać w pełni z ich mocy, krótkie i intensywne wietrzenie, zamiast
wietrzenia przez cały czas przy jednocześnie rozkręconych kaloryferach,
przykręcanie kaloryferów, kiedy wyjeżdżamy na dłużej, obniżenie
temperatury w pomieszczeniach, w których rzadziej przebywamy.
W 2014 roku Ministerstwo Środowiska planuje kontynuację kampanii
dotyczącej oszczędzania ciepła skierowanej tym razem m.in. do
inwestorów, wspólnot mieszkaniowych i architektów. Będzie ona informować
o rozwiązaniach energooszczędnych i odnawialnych źródłach energii,
które można zastosować przy budowie domu lub remoncie mieszkania.
***
Kampania współfinansowana ze środków funduszy EOG pochodzących z Islandii, Lichtensteinu i Norwegii.
Źródło: mos.gov.pl
Już za siedem lat, w 2021 roku wszystkie nowe budynki
powstające na obszarze Unii Europejskiej będą musiały spełniać normy
obiektów o niemal zerowym zużyciu energii.Mówi o tym dyrektywa
Parlamentu Europejskiego 2010/31/UE z maja 2010 roku.
Jest to nie lada wyzwanie dla rynku budowlanego, bo wymusza
wprowadzanie radykalnych zmian w sposobie wznoszenia budynków. Stosowane
od lat w Polsce tradycyjne metody budowy wymagają dodatkowego
ocieplenia konstrukcji, co podnosi i tak niemałe koszty materiałów
budowlanych, a jednocześnie nie daje pełnego efektu oszczędzania energii
cieplnej, zalecanego dyrektywą UE.
W Polsce, aby zachęcić inwestorów, projektantów i producentów
materiałów budowlanych do szukania nowych metod spełniających wymagania
unijnej dyrektywy, powstał program finansowy wspierający budownictwo o
niskim zużyciu energii. Jego autorem i dysponentem jest Narodowy Fundusz
Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), który oferuje system
dopłat do kredytów bankowych zaciąganych na budowę i zakup takich domów i
mieszkań. W zależności od uzyskanego wskaźnika rocznego jednostkowego
zapotrzebowania na energię użytkową do celów ogrzewania i wentylacji
(EUco), a także od spełnienia innych warunków, między innymi sprawności
instalacji grzewczej i podgrzewania wody, można uzyskać dopłatę w
wysokości od 30 tys. do 50 tys. złotych - dla domu, i od 11 tys. do 16
tys. złotych - dla mieszkania. Określono też odpowiednie standardy,
według których budynek energooszczędny może zużyć do 40 kWh/(m2rok)
energii użytkowej, a budynek pasywny - tylko do 15 kWh/(m2rok).
Budżet programu wynosi 300 milionów złotych i jest aktywny w latach
2013 - 2018; natomiast wypłaty będą realizowane aż do 2022 roku.
I rzeczywiście w środowisku projektantów i wykonawców od kilku lat
trwają poszukiwania metod wznoszenia budynków mieszkalnych nowoczesnych,
trwałych, estetycznych i - co najważniejsze - ciepłych, a zarazem
tanich w realizacji - tak, by nie odstraszyć ceną przyszłych nabywców na
rynku deweloperskim oraz zachęcić do działania indywidualnych
inwestorów, budujących domy dla siebie.
I są już tego pierwsze efekty, np. w postaci programu "Dom dla
każdego". Jego autorzy, grupa złożona z projektantów, deweloperów i
specjalistów od technik grzewczych, zaproponowali metodę budowy ciepłych
i tanich budynków mieszkalnych.
Całkowicie wyeliminowano użycie typowych, drogich i wymagających
dodatkowego ocieplenia materiałów budowlanych, jak beton, stal, cegła
czy pustaki. Podstawowym materiałem konstrukcyjnym jest polistyren
ekspandowany (spieniony), używany powszechnie do izolacji termicznych.
Charakteryzuje się on dużą wytrzymałością konstrukcyjną, a jednocześnie
bardzo niskim współczynnikiem przenikania ciepła. Dzięki temu ściany
zewnętrzne wykonane z tego materiału zapewniają wysoką izolacyjność, a
tym samym małe zapotrzebowanie na ciepło do ogrzania budynku. Dodatkowo
wykorzystano okna trójszybowe, ponieważ to właśnie szyby okienne są
przyczyną największych strat ciepła w pomieszczeniach.
Źródłem ogrzewania, a zarazem chłodzenia w lecie, jest pompa ciepła
wraz z systemem wentylacji mechanicznej z rekuperacją. Rekuperator to
urządzenie, które odzyskuje ciepło z powietrza wywiewanego z domu do
ogrzania świeżego powietrza nadmuchiwanego do pomieszczeń. W naszym
klimacie wysokie koszty ogrzewania wynikają w znacznej mierze właśnie ze
strat ciepła podczas wentylacji - ocenia się, że w dobrze ocieplonym
domu do tego celu służy prawie połowa dostarczanego ciepła.
Jak podają autorzy projektu, zapotrzebowanie budynku o powierzchni
użytkowej ok. 100 mkw. na energię potrzebną do ogrzewania wynosi 2,5 kW,
a więc koszty ogrzewania w przybliżeniu wyniosą ok. 1 zł za 1 mkw. na
miesiąc. Jest to więc taniej niż przeciętne opłaty za ogrzewanie
mieszkania w budynku wielorodzinnym wzniesionym tradycyjnymi metodami.
Jak by tego było mało, dom można wyposażyć dodatkowo w odnawialne
źródła energii - kolektory słoneczne czy panele fotowoltaniczne. A
dodatkową zaletą całego projektu jest bardzo krótki czas realizacji -
dom o powierzchni 100 mkw. powstaje w 4-6 tygodni !
Pierwsze, eksperymentalne osiedle takich energooszczędnych domów powstało już w okolicach Krakowa. Deweloper zapewnia, że spełnia ono kryteria programu wsparcia finansowego Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, więc domy można nabywać korzystając z dopłat Funduszu.
Źródło:www.wgn.pl
Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska zaapelował
do wójtów o większy nadzór nad tym, co mieszkańcy spalają w domowych
piecach.
Według wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska Adama
Ludwinowskiego, co roku w sezonie grzewczym obserwowany jest wzrost
stężeń zanieczyszczeń w powietrzu na obszarach osiedli mieszkaniowych
ogrzewanych z własnych źródeł ciepła.
Inspektor poinformował, że do kontroli przestrzegania przepisów w tym
zakresie upoważnieni są wójtowie i burmistrzowie, którzy mogą m.in.
poprzez pracowników urzędu lub straż gminną wkraczać na teren
nieruchomości i sprawdzać, czy nie dochodzi do naruszeń przepisów
ochrony środowiska.
Uprawnienia takie daje im ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w
gminach. Natomiast do kontroli tych stosuje się przepisy art. 379 i art.
380 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. - Prawo ochrony środowiska.
Ponadto mazowiecki inspektor ochrony środowiska zaapelował o nasilenie
edukacji ekologicznej mieszkańców oraz o bardziej skuteczny nadzór
organów gminy nad wypełnianiem przez mieszkańców obowiązków,
wynikających z regulaminu utrzymania czystości i porządku w gminie.
Według Adama Ludwinowskiego w domowych piecach spalane są często
niskiej jakości paliwa oraz różnego rodzaju odpady, m.in. opakowania z
tworzyw sztucznych, gumy, zanieczyszczone drewno i materiały
drewnopochodne oraz wiele innych palnych substancji.
- Spalane w nieprzystosowanych do tego celu urządzeniach odpady, w
niekontrolowanych warunkach (zbyt małe temperatury, cyrkulacje powietrza
itp.), powodują emisję wielu substancji szkodliwych dla zdrowia ze
względu na niepełne spalanie i brak urządzeń ograniczających emisję.
Często powoduje to, łącznie z emisjami z komunikacji, zjawiska smogowe –
zaznaczył inspektor.
Przekroczenia dotyczą głównie najdrobniejszych frakcji pyłu - pyłu
zawieszonego PM10 (w tym jeszcze drobniejszych PM2.5), stanowiących ze
względu na ich właściwości, największe zagrożenie dla zdrowia.
Według szacunków WIOŚ w Warszawie w 2012r. emisja pyłu PM10 z
indywidualnych kotłowni była kilkunastokrotnie większa niż wyemitowana
przez przemysł, pomimo nieuwzględnienia w szacunkach dla palenisk
domowych spalania odpadów, powodujących najwyższe emisje szkodliwych
substancji.
Na terenach osiedli mieszkaniowych niewyposażonych w sieci ciepłownicze
wysokie poziomy stężeń pyłu utrzymują się przez cały sezon grzewczy, a
taka sytuacja powtarza się corocznie.
Jak wskazał Ludwinowski, przepisy ochrony środowiska zabraniają
spalania odpadów poza specjalistycznymi instalacjami do tego celu
przeznaczonymi. Efektem kontroli, która wykaże spalanie odpadów w
paleniskach domowych, mogą być kary grzywny. Dotyczy to również
niekontrolowanego spalania na posesjach odpadów organicznych, przeważnie
liści.
Źródło:Serwis Samorządowy PAP
Wbrew oczekiwaniom i wcześniejszym zapowiedziom, nie znalazł się w nim zakaz palenia węglem i drewnem.
W projekcie znalazł się zapis, że używać można niemal wszystkich paliw.
W zamian określono maksymalną emisyjność urządzeń spalających węgiel
czy drewno, która nie może przekroczyć 40 miligramów na metr sześcienny.
Co to w praktyce oznacza? Będzie można korzystać z kominków i kotłów na
węgiel pod warunkiem, że będą one posiadały certyfikat, świadczący o
niskiej emisji paleniska.
Decyzję władz Małopolski krytykuje Krakowski Alarm Smogowy i tłumaczy,
że najnowszej generacji kotły węglowe uzyskują tak niski poziom emisji
jedynie w warunkach laboratoryjnych, przy spalaniu dobrej jakości węgla.
W warunkach rzeczywistych, przy spalaniu słabej jakości, emisja
zanieczyszczeń będzie znacznie wyższa. „Zanosi się na to, że w
najbliższych latach wydamy paręset milionów euro na zakup nowych kotłów,
a jakość powietrza w Krakowie nie poprawi się” – stwierdza Krakowski
Alarm Smogowy.
Aktywiści KAS dodają, że zaproponowane przez polityków rozwiązania, to
prawny bubel. „Ustawa Prawo Ochrony Środowiska nie daje Sejmikowi
Województwa kompetencji do określenia emisyjności urządzeń dopuszczonych
do użytku.” – czytamy na stronie KAS.
Sceptyczne do zapisów projektu uchwały są władze Krakowa. „Stosowanie
półśrodków nie doprowadzi do znaczącej poprawy jakości powietrza w
Krakowie, co więcej – w takiej sytuacji także wszystkie działania
podejmowane przez Miasto nie będą przynosić zadowalających rezultatów" –
komentuje Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. „(…) jedynie zakaz
palenia węglem w paleniskach domowych może wpłynąć na poprawę jakości
powietrza w Krakowie” – podkreśla Majchrowski .
Wicemarszałek Wojciech Kozak studzi emocje i podkreśla, że nie zapadły
żadne wiążące decyzje w sprawie nowych przepisów. – Przygotowaliśmy
dokument, który jest projektem uchwały i od dziś poddajemy go
konsultacjom społecznym. Czekamy na uwagi od każdego, kto chce się
wypowiedzieć w tej sprawie – mówił w trakcie konferencji prasowej.
Krakowski Alarm Smogowy przypomina, że Kraków zajmuje niechlubne
trzecie miejsce w rankingu najbardziej zanieczyszczonych miast Europy i
tylko całkowity zakaz stosowania paliw stałych do ogrzewania domów i
mieszkań może poprawić jakość powietrza w Krakowie.
Źródło:Ekologia.pl
11 października 2013 r. Kierownictwo Ministerstwa Gospodarki (MG) przyjęło Program polskiej energetyki jądrowej (PPEJ).
Dokument, który określa zakres i strukturę organizacji działań
niezbędnych do wdrożenia energetyki jądrowej w Polsce trafi teraz do
uzgodnień międzyresortowych. Ostatnim etapem prac nad PPEJ będzie
przyjęcie przez Radę Ministrów.
Program PEJ został poddany kompleksowym konsultacjom społecznym, w
których wzięło udział ponad 100 podmiotów, oraz transgranicznym, w
których uczestniczyło siedem krajów. Formalnie proces ten został
zakończony podpisaniem Protokołu z konsultacji z Austrią w maju 2013 r.
Efektywność i prawidłowość prac nad realizacją Programu PEJ
potwierdzili także eksperci Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej,
którzy w marcu i kwietniu 2013 r. wizytowali Polskę w ramach
Zintegrowanego Przeglądu Infrastruktury Jądrowej (INIR) oraz
Zintegrowanego Przeglądu Dozoru Jądrowego (IRRS). MAEA dobrze oceniła
całość przygotowań do wdrożenia Programu PEJ. W szczególności doceniono
Polskę m.in. za wysokie standardy współpracy w ramach konsultacji na
szczeblu krajowym i międzynarodowym oraz za wprowadzenie nowoczesnych
regulacji prawnych.
Ponadto w ramach działań podejmowanych w obszarze rozwoju energetyki
jądrowej, zgodnie z uchwałą RM, powołano Międzyresortowy Zespół ds.
Polskiej Energetyki Jądrowej oraz Pełnomocnika Rządu w tym zakresie.
Zmieniono też strukturę organizacyjną Państwowej Agencji Atomistyki
(PAA) i rozpoczęto proces dostosowania jej do potrzeb dozoru jądrowego.
W 2011 r. weszła w życie nowelizacja ustawy Prawo atomowe, jak również
20 aktów wykonawczych do tego dokumentu. MG wypracowało także ustawę o
przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki
jądrowej oraz inwestycji towarzyszących (weszła w życie 1 lipca 2011
r.). Wspólnie z Polską Agencją Atomistyki jesteśmy także zaangażowani w
opiniowanie nowych wytycznych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
W latach 2009 - 2012 Ministerstwo Gospodarki, we współpracy z
Commissariat l’énergie atomique et aux énergies alternatives,
zorganizowało serię szkoleń i staży dla przedstawicieli polskiego świata
nauki. W 2012 r. MG rozpoczęło także kampanię informacyjną „Poznaj
atom. Porozmawiajmy o Polsce z energią”, której celem jest dostarczenie
Polakom aktualnych i rzetelnych informacji na temat energetyki jądrowej.
Na wniosek MG Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) uruchomiło
strategiczny projekt badawczy „Technologie wspomagające rozwój
bezpiecznej energetyki jądrowej”. Ponadto utworzono Narodowe Centrum
Badań Jądrowych (NCBJ), a w realizację Programu PEJ włączyły się m.in.
Instytut Chemii i Techniki Jądrowej (IChTJ) oraz Instytut Fizyki
Jądrowej PAN (IFJ PAN). MG przejęło także od PAA zadania dot.
przyznawania dotacji na bezpieczeństwo jądrowe i ochronę radiologiczną
(BJiOR), której głównymi beneficjentami są organizacje badawcze w
dziedzinie energii jądrowej
Źródło:komunalny.pl
Większość energii globalnego ocieplenia powoduje ogrzewanie nie tyle atmosfery, co oceanów.
W przyszłości oceany będą zupełnie inne, inna będzie ich biologia. –
mówili fizycy na spotkaniu „Zmiany klimatu w świetle najnowszych badań
naukowych”
Premiera najnowszego Piątego Raportu dotyczącego zmian klimatu
sprawiła, że zmiany klimatyczne i globalne ocieplenie, to w ostatnich
dniach bardzo gorące tematy. Na Wydziale Fizyki Uniwersytetu
Warszawskiego portal NaukaoKlimacie.pl zorganizował spotkanie medialne
„Zmiany klimatu w świetle najnowszych badań naukowych”, w trakcie
którego polscy naukowcy próbowali zmierzyć się z tematem i odpowiedzieć
na pytanie: jak ocieplenie wpłynie na oceany?
Fizyk atmosfery z Instytutu Geofizyki Wydziału Fizyki Uniwersytetu
Warszawskiego, prof. Szymon P. Malinowski zwrócił uwagę, że to ocean, a
nie atmosfera jest głównym zbiornikiem ciepła w systemie klimatycznym.
„Do oceanu przenika zasadnicza ilość energii związanej z globalnym
ociepleniem. Ogrzanie całej atmosfery o 1 st. C odpowiada ogrzaniu o
jeden stopień warstwy wody grubej na 2,5 m” – mówił prof. Malinowski.
„Na ogrzewanie oceanu idzie ponad 90 proc. energii globalnego
ocieplenia, czyli różnicy między ilością energii, jaką Ziemia absorbuje,
a tą, którą emituje” – dodał fizyk morza z Instytutu Oceanologii
Polskiej Akademii Nauk w Sopocie, dr hab. Jacek Piskozub.
„Ogrzewanie oceanu dotyczy głównie warstw powierzchniowych jego wód. To
zaś zwiększa różnicę pomiędzy gęstością powierzchniowych wód oceanu a
wód głębszych, utrwalając +uwarstwienie+ wód i utrudniając ich
mieszanie. A to spowoduje różne skutki, łącznie z tym, że głębiny będą
dostawały coraz mniej tlenu. Są to skutki, które w skali naszego życia
nie będą miały większego znaczenia, ale w skali kilkuset lat mogą być
wręcz zabójcze dla życia w głębokim oceanie” – tłumaczył.
Ogrzewanie wód oceanu zmienia też cyrkulację, „co możemy bezpośrednio
odczuwać nawet w Warszawie czy Rzeszowie” – powiedział. „Cyrkulacja
oceaniczna ma dla nas – zwłaszcza w Europie – znaczenie o tyle, że prądy
powierzchniowe Atlantyku niosą olbrzymią ilość ciepła, które nas
ogrzewa. Dlatego jest u nas wyraźnie cieplej, niż w rejonach Kanady czy
Alaski, leżących na podobnej szerokości geograficznej” – powiedział
fizyk z PAN.
Wskutek dalszego ocieplenia będą zachodzić różne zmiany cyrkulacji wód w
oceanach. W przyszłości teoretycznie możliwe jest nawet zatrzymanie
Prądu Zatokowego, zwanego też Golfsztromem, czyli podpowierzchniowego
prądu morskiego północnego Atlantyku.
„Bardzo by to oziębiło rejony wokół północnego Atlantyku.
Prawdopodobnie Islandia nie nadawałaby się do zamieszkania, w Irlandii
nie byłoby w ogóle rolnictwa, a my mielibyśmy ostre zimy. Modele
świadczą jednak o tym, że w obecnym stuleciu raczej to nie nastąpi, choć
prąd ten może się osłabić o ok. 30 proc.” – tłumaczył fizyk
dziennikarzom.
Emisja dwutlenku węgla do atmosfery powoduje nie tylko ocieplenie, ale
też trafia do oceanu i go „zakwasza”. „Już dziś wody powierzchniowe
zmieniły odczyn, a pH wody spadło o 0,1. Wydaje się, że to niedużo. W
praktyce znaczy to jednak, że w wodzie jest aż o 30 proc. więcej jonów
wodorowych” – podkreślił prof. Piskozub.
Proces ten będzie się nasilał i wpłynie na warunki życia w morzu. „Przy
jeszcze nieco większej kwasowości organizmy morskie nie będą w stanie
wytwarzać skorupek, najpierw z aragonitu, a później ze zwykłego węglanu
wapnia. Może to być bardzo niebezpieczne dla raf koralowych i wszystkich
morskich organizmów, które wytwarzają skorupki. Idziemy w stronę zmian.
W przyszłości oceany będą zupełnie inne, inna będzie ich biologia. Nie
widziano takiej w oceanach od 50 mln lat” – mówił naukowiec.
Źródło:Ekologia.pl
Zakończył się PreCOP – nieformalne spotkanie delegacji
rządowych, poprzedzające szczyt klimatyczny COP19, który w listopadzie
odbędzie się w Warszawie. Do rozmów zostali zaproszeni także
przedstawiciele biznesu.
Jestem bardzo zadowolony po spotkaniu. W gronie ministrów, mieliśmy
bardzo szczery, otwarty dialog, który jest możliwy tylko w takich
zamkniętych i nieoficjalnych sesjach. Dyskutowaliśmy najistotniejsze
rzeczy, które chcemy popchnąć do przodu w Warszawie: harmonogram dojścia
do nowego porozumienia, elementy i funkcje tego porozumienia, co
oznacza ze ma się ono stosować do wszystkich, jak mamy definiować
ambicje i wreszcie problem loss&damage – mówi Marcin Korolec,
minister środowiska.
Bardzo ciekawe były sesje z udziałem biznesu, które zrealizowaliśmy po
raz pierwszy w historii PreCOP. Zostały one dobrze przyjęte praktycznie
przez wszystkich uczestników. Biznes wyraził swoje zainteresowanie
uczestnictwem w procesie, bo w oczywisty sposób wpływa on na ich
długoterminowe plany. Będziemy pracować z przyszłymi prezydencjami COP,
aby również i w tym temacie zapewnić ciągłość – dodaje minister Korolec.
O PreCOP
PreCOP to nieformalne spotkanie poprzedzające Konferencję ONZ w Sprawie
zmian klimatu, którą Polska będzie gościła w listopadzie br. w
Warszawie (11-22 listopada). Podczas trzydniowych obrad (2-4
października) uczestnicy rozmawiali przede wszystkim o kształcie i
oczekiwaniach wobec nowego porozumienia klimatycznego, finansowaniu
działań adaptacyjnych do zmian klimatu oraz możliwościach zwiększenia
zaangażowania biznesu w działania redukcyjne.
Do udziału w wydarzeniu Ministerstwo Środowiska zaprosiło
przedstawicieli ok. 40 państw z całego świata – zarówno kraje emitujące
największą ilość CO2, jak i małe państwa wyspiarskie, najbardziej
narażone na negatywne zmiany klimatu. Wśród delegatów znaleźli się
przedstawiciele m.in z.: Barbados, Chin, Danii, Fiji, Francji, Korei
Południowej, Japonii, Nauru, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Stanów
Zjednoczonych.
Do rozmów w trakcie PreCOP zaproszeni zostali także przedstawiciele
biznesu oraz organizacji biznesowych z całego świata. Wśród nich
znaleźli się m.in.: BASF, CEMEX, Alstom, PGE oraz organizacje biznesowe z
całego świata m.in.: Lewiatan, BUSINESSEUROPE, Brazylijska Konfederacja
Przemysłowa czy amerykańska Rada Międzynarodowego Biznesu.
Co dalej?
PreCOP odbył się w dniach 2-4 października w Warszawie. Kolejnym
krokiem w rozmowach klimatycznych będzie Konferencja ONZ w Sprawie zmian
klimatu - COP19, która oficjalnie rozpoczyna się 11 listopada. Do 19
listopada potrwają negocjacje na poziomie urzędników. 19-22 listopada to
Segment Wysokiego Szczebla (High Level Segment) z udziałem ministrów
środowiska.
W tym roku, w trakcie konferencji COP19, planowane są debaty z udziałem
przedstawicieli biznesu i miast, tzw. Business Day oraz Cities Day.
Spotkania te mają na celu zebranie opinii i pomysłów praktyków, od
których w dużej mierze będzie zależała szybkość wprowadzania nowych
rozwiązań niskoemisyjnych.
Konferencje klimatyczne ONZ (tzw. COPy - Conferences
of the Parties) to doroczne globalne szczyty, podczas których negocjuje
się zakres działań na rzecz polityki klimatycznej. Tegoroczna
konferencja COP19 rozpoczyna proces negocjacji nowego porozumienia w
sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych (ma ono zacząć obowiązywać w
2020 roku). Nowa umowa klimatyczna ma zostać podpisana w 2015 roku w
Paryżu. Celem spotkania w Warszawie jest wypracowanie fundamentów pod
nowe porozumienie, tak by w Paryżu możliwe było jego zawarcie.
Porozumienie, którego negocjacje rozpoczynają się w Warszawie – ma po
raz pierwszy w historii - objąć zobowiązaniami redukcyjnymi 194 państwa –
członków Konwencji klimatycznej (zarówno kraje rozwinięte, jak i
rozwijające się).
Co roku w szczytach COP – oprócz polityków – uczestniczą także
przedstawiciele organizacji pozarządowych, ekolodzy, przedstawiciele
biznesu. Wydarzeniu towarzyszą liczne akcje edukacyjne dot. zmian
klimatu i sposobów zapobiegania temu zjawisku. W tym roku polski rząd
planuje w trakcie COP19 m.in. wystawę polskich technologii
środowiskowych.
Polska organizowała już wcześniej szczyt klimatyczny ONZ. W 2008 r.
Poznań gościł ponad 10 tys. osób, w tym przedstawicieli organizacji
pozarządowych i blisko 190 delegatów z państw członkowskich ONZ.
Dodatkowe informacje:
Strona COP19: www.cop19.gov.pl
Źródło: mos.gov.pl