Prowadzone w województwie mazowieckim badania jakości powietrza pokazują, że największe stężenie zanieczyszczeń występuje na terenach zurbanizowanych.
Największym wrogiem Warszawy i Mazowsza jest rakotwórczy pył – PM-10,
PM-2,5 i benzo(a)piren. Co ciekawe, winowajcą przekraczania norm nie
jest wcale przemysł, ale właściciele domów jednorodzinnych i samochody.
Marszałek wskazuje rozwiązania, które powinny jak najszybciej zostać
wcielone w życie, aby poprawić stan naszego powietrza i zdrowia.
Inwestycje ograniczające emisję niebezpiecznych gazów będą mogły
szczególnie liczyć na dofinansowanie z UE.
– W ostatnich dniach w stolicy kraju odbywa się Szczyt Klimatyczny z
udziałem przedstawicieli największych państw europejskich. Przywódcy
dyskutują o kwestiach globalnych, przez co można odnieść wrażenie, że
jakość naszego powietrza leży w rękach władz krajowych. Oczywiście w
dużej mierze tak właśnie jest. Nie możemy jednak zapominać, że oprócz
przemysłu, to właśnie środki transportu i gospodarstwa domowe emitują do
powietrza najwięcej zanieczyszczeń. Mazowsze jest tego najlepszym
przykładem. Dlatego władze samorządowe powinny już dziś poważnie myśleć o
inwestycjach, które pozwolą nam zredukować zanieczyszczenia. Konieczne
są zarówno inwestycje infrastrukturalne, wyprowadzające ruch z miast,
jak i wsparcie dla innowacyjnych, ekologicznych rozwiązań przy
ogrzewaniach domów. Wiele samorządów już pozyskało środki unijne na
takie działania. Pozostałe powinny ubiegać się o nie w kolejnej
perspektywie finansowej. Według unijnych wytycznych na ten cel
przeznaczymy w przyszłym RPO WM ok. 20 proc. środków – podkreśla
marszałek Adam Struzik.
Wyniki analiz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie
wskazują na to, że blisko 45 proc. mieszkańców Mazowsza przez zbyt
wiele dni jest narażonych na przekroczenie normy pyłu zawieszonego
PM-10, zaś dopuszczalny poziom pyłu zawieszonego PM-2,5 został
przekroczony we wszystkich jedenastu punktach pomiarowych województwa.
Emisja szkodliwych substancji pochodzi głównie z sektora komunalnego i
mieszkaniowego. To efekt spalania w piecach o niskiej sprawności drewna,
węgla, odpadów oraz śmieci m.in. na cele grzewcze. Pył, który powstaje w
jego wyniku, zawiera substancje toksyczne takie jak benzo(a)piren czy
metale ciężkie. Najgorsza sytuacja występuje w Żyrardowie, Otwocku oraz
Ciechanowie (notowane są tam najwyższe stężenia spośród obserwowanych na
wszystkich jedenastu punktach pomiarowych w województwie mazowieckim).
Z uwagi na skalę aglomeracji warszawskiej, trudna sytuacja jest także w
samej stolicy. Największym problemem jest tu dwutlenek azotu – NO2,
substancja w większości wytwarzana przez komunikację. Aglomeracja
warszawska jest obecnie jedyną strefą na Mazowszu, w której poziom
stężenia NO2 znalazł się powyżej poziomu dopuszczalnego. Co więcej jego
emisja ciągle wzrasta, zwłaszcza na drogach w centrum miasta.
Za przekroczenie dopuszczalnych stężeń na terenie Mazowsza nie
odpowiada przemysł, ale sami mieszkańcy. Pyły są efektem spalania
zarówno paliw (komunikacja), jak i ogrzewania domów jednorodzinnych. O
ile zakłady przemysłowe muszą spełniać szereg wymogów dotyczących
ograniczania emisji pyłów, są wyposażone w odpowiednie instalacje do
redukcji zanieczyszczeń, o tyle domy mieszkalne nie są zobowiązane
żadnymi normami. Tajemnicą poliszynela jest także fakt, że ciągle w
wielu prywatnych kominkach czy piecach spalane są śmieci – nierzadko
plastik czy guma. Poza tym zakłady przemysłowe czy elektrociepłownie
wyposażone są w wysokie kominy, przez które dym trafia do górnych warstw
powietrza, co wpływa na powstanie niższych stężeń substancji w
powietrzu. Efekty spalania w domowych piecach wydostają się natomiast
zaledwie metr ponad połać dachu, co powoduje nagromadzenie się
rakotwórczych pyłów ponad zabudową i uniemożliwia wymianę powietrza.
Problem wysokiego stężenia pyłów w powietrzu to nie tylko problem
województwa mazowieckiego. Walczą z nim również inne regiony Polski. W
Małopolsce do klasy C (powyżej poziomu dopuszczalnego) zostały
zakwalifikowane wszystkie strefy województwa, a więc aglomeracja
krakowska, miasto Tarnów oraz strefa małopolska. Czystym powietrzem
natomiast może poszczycić się województwo warmińsko-mazurskie, w którym
żadna ze stref nie wymaga programów naprawczych, a region od lat zalicza
się do „Zielonych Płuc Polski”.
Podstawowymi dokumentami zawierającymi wytyczne dotyczące niezbędnych
działań naprawczych na Mazowszu są uchwalane przez Sejmik Województwa
Mazowieckiego „Programy Ochrony Powietrza”. Zawierają one nie tylko
analizy stanu powietrza oraz obszarów najbardziej problemowych, ale
wskazują jakie konkretne rozwiązania powinny zostać wcielone w życie i
gdzie można na ten cel pozyskać środki finansowe.
Z analiz jasno wynika, że stężenie pyłów w miastach może zostać
ograniczone dopiero poprzez rozbudowę obwodnic oraz tworzenie stref z
zakazem ruchu samochodów. W planowanych działaniach uwzględnia się
również kierowanie ruchu tranzytowego z ominięciem miast lub ich punktów
centralnych, wprowadzanie systemów Park & Ride, tworzenie ścieżek
rowerowych czy wprowadzenie ograniczenia prędkości na drogach o pylącej
nawierzchni.
W ramach „Programów Ochrony Powietrza” zostanie uruchomionych również
wiele działań z udziałem środków unijnych. Są to m.in. podłączanie
obiektów do miejskich sieci ciepłowniczych, wymiana nieekologicznych
pieców na ogrzewane paliwami niskoemisyjnymi, stopniowa wymiana taboru
autobusowego komunikacji miejskiej na pojazdy wyposażone w silniki
spełniające normy emisji spalin czy też prowadzenie kampanii
edukacyjnych. Wsparcie tego typu działań będzie jednym z priorytetów RPO
WM na lata 2014-2020. W ramach programu samorządy lokalne będą mogły
starać się o dofinansowanie unijne do projektów służących poprawie stanu
środowiska, a więc m.in. rozbudowy i modernizacji infrastruktury
elektroenergetycznej i ciepłowniczej czy projektów uwzględniających
zwiększenie wykorzystania energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych.
Ważne są także działania edukacyjne skierowane do mieszkańców. Warto,
jeśli jest to możliwe, ograniczyć ogrzewanie węglem, rozpocząć
segregację odpadów, a jako środek transportu wybrać autobus bądź tramwaj
komunikacji miejskiej. Należy również pamiętać, że spalanie odpadów
w domowych piecach oraz palenie odpadów biogennych (liści lub trawy) w
ogrodach jest zabronione.
Źródło: informacja prasowa
Sejmik województwa małopolskiego przyjął uchwałę zakazującą
używania paliw stałych, w tym węgla, do ogrzewania mieszkań i domów w
Krakowie. W ostatniej chwili radni dopuścili spalanie drewna w domowych
kominkach.
Zgodnie z uchwałą do ogrzewania budynków i przygotowania ciepłej wody
użytkowej dopuszczone zostały: gaz ziemny i pozostałe węglowodory gazowe
przeznaczone do celów opałowych oraz olej opałowy i olej napędowy
przeznaczony do celów opałowych. Te rodzaje paliw charakteryzują się
niską emisją zanieczyszczeń do powietrza, zwłaszcza pyłu zawieszonego
PM10 i PM2,5 oraz benzo(a)pirenu.
Po negocjacjach z radnymi i stroną społeczną zarząd województwa
zdecydował w trakcie obrad sejmiku o wprowadzeniu do uchwały
autopoprawki, zgodnie z którą zezwolono na spalanie drewna w domowych
kominkach.
- To jest uchwała podejmowana dla Krakowa, dla krakowian i turystów
odwiedzających miasto (...). Z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera w
mieście kilkaset osób rocznie - musimy mieć tego świadomość - mówił
wicemarszałek województwa małopolskiego Wojciech Kozak.
Jak podkreślił, nie ma wątpliwości, że to domowe piece i małe kotłownie
mają największy wpływ na ilość zanieczyszczeń w krakowskim powietrzu -
pochodzi z nich np. ponad 80 proc. pyłu PM10.
W jego ocenie dopuszczenie do użytkowania kominków na drewno nie będzie
mieć większego wpływu na jakość powietrza, bo są one traktowane raczej
jako "gadżet, element zdobiący salon czy pokój" i wykorzystywane
sporadycznie. Na około 12 tys. takich urządzeń w mieście - przekonywał
Kozak - mniej lub bardziej regularnie używa się około 500.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski przekonywał, że to, co miasto mogło
samodzielnie zrobić w kwestii ochrony środowiska, zostało już
osiągnięte. Zaapelował o poważne i merytoryczne traktowanie problemu,
bez konotacji politycznych. - Musimy to zrobić, żeby nam dzieci nie
zarzuciły, że nie kiwnęliśmy palcem w tej sprawie - przekonywał.
Za przyjęciem uchwały zagłosowało 22 radnych, przeciw - 11, a pięciu
wstrzymało się od głosu. Za uchwałą głosowali przede wszystkim radni
rządzącej koalicji PO-PSL. Sprzeciwiła się część radnych opozycji,
którzy argumentowali, że uchwała jest niedopracowana i będzie bublem,
bowiem dopuszczenie kominków stworzy pole do nadużyć i utrudni kontrole.
Krytykowali też program osłonowy zatwierdzony przez Radę Miasta
Krakowa.
Michał Olszewski z organizacji ekologicznej Client Earth Polska ocenił,
że przyjęta uchwała nie jest idealna, ale "w ostateczności lepszy jest
kompromis zaproponowany przez zarząd w autopoprawce, niż odwleczenie
decyzji w bliżej nieokreśloną przyszłość".
Podobną opinię wyraził Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Przypomniał, że w konsultacjach społecznych ponad 90 proc. uczestników
opowiedziało się za całkowitym zakazem stosowania paliw stałych w
mieście.
Zdaniem przedstawicielki organizacji sprzeciwiających się zakazowi
Krystyny Nosel, przyjęty zakaz nie przyniesie korzyści dla krakowskiego
powietrza, a jedynie uderzy w najuboższych, których nie stać na
korzystanie z gazu ziemnego czy miejskiej sieci ciepłowniczej; skrzywdzi
też tych mieszkańców miasta, którzy już zainwestowali w nowoczesne
kotły na paliwa stałe.
Nowe przepisy wejdą w życie po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku
Urzędowym Województwa Małopolskiego - dla nowych budynków, na które będą
wydawane pozwolenia na budowę. Dla budynków już istniejących okres
przejściowy na dostosowanie do nowych wymagań wyniesie pięć lat.
Przepisy zaczną obowiązywać od 1 września 2018 r.
W tym miesiącu Rada Miasta Kraków przyjęła program osłonowy dla osób
najuboższych. Dopłaty mają pokryć różnicę w wydatkach między kosztami
ogrzewania mieszkań węglem a innymi, bardziej proekologicznymi paliwami.
Program będzie realizowany w latach 2014-2022.
Szacuje się, że w przyszłym roku na realizację programu osłonowego
przeznaczonych zostanie 135,3 tys. zł, a dopłaty otrzyma blisko 250
gospodarstw domowych. Koszt trwającego dziewięć lat programu dopłat ma
wynieść ok. 6,4 mln zł.
Zakaz stosowania paliw stałych na terenie Krakowa jest jednym z
najważniejszych rozwiązań "Programu ochrony powietrza dla województwa
małopolskiego", przyjętego pod koniec września przez sejmik województwa.
Dokument wyznacza działania związane z poprawą jakości powietrza w
regionie na najbliższe 10 lat.
Program obejmuje 11 stref ochrony powietrza, w których stwierdzono
przekroczenia poziomów dopuszczalnych i docelowych substancji w
powietrzu. Wyznacza długo- i krótkoterminowe działania naprawcze,
których realizacja ma pozwolić w ciągu 10 lat na osiągnięcie
dopuszczalnych poziomów zanieczyszczeń, przede wszystkim pyłów
zawieszonych PM10 i PM2,5 oraz dwutlenku siarki.
Jak podkreślają władze województwa, 10-letni okres jest niezbędny ze
względu na duży zakres działań i wysokie koszty, które powinny być
rozłożone w czasie. Według ich szacunków tylko redukcja emisji z sektora
komunalnego będzie kosztować 2,24 mld zł.
Źródło: tvp.info
Przedstawiciele Greenpeace, obecni na Szczycie Klimatycznym COP19 są niezadowoleni z przebiegu negocjacji.
Rozmowy te miały być ważnym elementem dla przyszlości opartej na OZE,
jednak póki co nie podjęto żadnych ważnych decyzji. Przez ten fakt,
wiele organizacji i ruchów spolecznych opuściło tegoroczne negocjacje
klimatyczne.
"Jesteśmy solidarni z milionami osób, które ucierpiały z powodu tajfunu
Hajan oraz z wszystkimi, których już teraz dotykają skutki zmian
klimatycznych. Nasza solidarność zobowiązuje nas do tego, by powiedzieć
całą prawdę o odbywającym się w Warszawie Szczycie Klimatycznym COP19.
Szczyt Klimatyczny w Warszawie miał być ważnym krokiem w kierunku
przyszłości opartej na odnawialnych źródłach energii, tymczasem prowadzi
donikąd. W rzeczywistości, decyzje podjęte przez wiele krajów bogatych
podważają sens Międzynarodowej Konwencji ds. Zmian Klimatu, której cele
muszą zostać zrealizowane, jeśli chcemy zapobiec najbardziej
katastrofalnym skutkom zmian klimatu.
Trwający w Warszawie Szczyt Klimatyczny COP19, który miał być ważnym
krokiem na drodze do podpisania globalnego porozumienia na rzecz
redukcji emisji gazów cieplarnianych, nie przynosi żadnych rezultatów.
Decyzje podejmowane podczas trwających na stadionie narodowym negocjacji
klimatycznych podważają sens procesu, którego podstawowym celem miało
być powstrzymanie najbardziej katastrofalnych skutków zmian klimatu.
Konferencja, która trwa w Warszawie, przedłożyła interes przemysłu
węglowego i paliw kopalnych nad interes obywateli. Dodatkowo organizacja
Szczytu Węglowego w trakcie trwania negocjacji klimatycznych,
współfinansowanie COP19 przez firmy odpowiedzialne za emisje ogromnych
ilości emisji gazów cieplarnianych i w końcu polski rząd przewodniczący
negocjacjom klimatycznym, jednocześnie wspierający energetykę opartą na
spalaniu paliw kopalnych i wydobyciu gazu łupkowego. Negocjacje utknęły w
martwym punkcie, kiedy Japonia, Kanada i Australia zapowiedziały
wycofanie się z wcześniejszych zobowiązań.
Kraje uprzemysłowione nie godzą się na przyjęcie żadnych konkretnych
zapisów związanych z finansowaniem szkód i strat spowodowanych zmianami
klimatu, adaptacji do skutków tych zmian oraz przejściem na energetykę
opartą na odnawialnych źródłach energii i podnoszeniu efektywności
energetycznej. Brakuje też klarownego harmonogramu, który mógłby dawać
nadzieję na sprawiedliwe porozumienie klimatyczne w Paryżu w 2015 roku.
Jako ruch obywatelski jesteśmy gotowi rozmawiać z ministrami i
delegatami, którzy biorą udział w procesie i mają dobre zamiary. Jednak
na warszawskim Szczycie Klimatycznym, bogate kraje nie zaoferowały nic.
Wiele krajów rozwijających się również nie sprostało zadaniu zadbania o
interesy własnych obywateli. Jest rzeczą całkowicie oczywistą, że jeśli
kraje będą dalej postępować jak do tej pory, kolejne dwa dni negocjacji
nie przyniosą oczekiwanych decyzji, których tak bardzo potrzebuje świat.
W związku z tym, organizacje i ruchy społeczne reprezentujące ludzi z
wielu zakątków świata zdecydowały o dobrowolnym opuszczeniu tegorocznych
negocjacji klimatycznych. W zamian skupimy swoje działania na tym by
zmobilizować ludzi do nacisków na rządy wszystkich krajów, by te podjęły
działania na rzecz ratowania klimatu. Będziemy pracować na rzecz
transformacji systemu produkcji żywności i energii na poziomie krajowym i
globalnym oraz apelować o oparcie dalszego rozwoju na odnawialnych
źródłach energii oraz podnoszeniu efektywności energetycznej.
Jesteśmy świadomi tego, że bez presji wywieranej na rządy nie podejmą
koniecznych działań. Wrócimy, reprezentować ruch społeczny na kolejną
rundę negocjacji, które odbędą się w Peru by wspierać działania tych
rządów, które popierają zrównoważony i sprawiedliwy rozwój."
Źródło: Greenpeace
Mamy do wyboru dwa scenariusze dla Ziemi. Pierwszy oznacza ekstremalne zjawiska pogodowe, których będziemy coraz częstszymi ofiarami, drugi – świat niskoemisyjny, zdolny do wykorzystania energii odnawialnej – uważa międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF.
Jeśli chcemy osiągnąć ten cel, następny szczyt klimatyczny, tym razem
organizowany w 2014 roku w Limie, musi przejść poważną przemianę.
Negocjatorzy reprezentujący rządy państw obecnych na szczycie
klimatycznym w Warszawie, COP19, okazali się być nieprzygotowani i
niezdolni do osiągnięcia odpowiedniego konsensusu w sprawie kształtu i
struktury nowego porozumienia na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu –
mówi Dorota Zawadzka-Stępniak z WWF Polska. – Okazali brak dobrej woli
do podejmowania ambitnych zobowiązań, co pokazuje przykład Australii,
Japonii i Kanady. Jednak również inne rządy, takich państw jak Chiny i
Indie, i ich stanowiska, nie zbliżyły uczestników szczytu do osiągnięcia
konsensusu w niektórych najważniejszych tematach procesu
międzynarodowego. Do tego dołożyły się również polskie władze, promując
przekaz sprzeczny z celami COP19, opierając swoją strategię działania na
promocji energetyki węglowej. To dlatego zdecydowaliśmy się opuścić
obrady szczytu w Warszawie.
WWF jest zdania, że kolejny szczyt klimatyczny, tym razem w
peruwiańskiej stolicy, musi przynieść przełom w niekorzystnym trendzie
międzynarodowych negocjacji klimatycznych. Brak zbliżenia stanowisk, a w
konsekwencji porozumienia klimatycznego w Paryżu, w roku 2015, będzie
oznaczał, z jednej strony, że politycy nie działają w dobrym interesie
swoich obywateli, ale też, że obywatele za mało stanowczo wymagają od
polityków ambitnych decyzji. Kluczowe będzie zaangażowanie społeczeństwa
do wyrażania sprzeciwu wobec zlekceważenia polityki klimatycznej przez
władze.
Po szczycie klimatycznym w Warszawie, międzynarodowa społeczność znów
traci kolejny rok na kontynuację rozmów, co odbywa się kosztem ofiar
zmian klimatu, nie tylko na Filipinach, ale również w Polsce, gdzie
coraz częściej będziemy zmagać się z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi
– dodaje Zawadzka-Stępniak. – COP 19 w Warszawie miał określić klarowną
ścieżkę dojścia do porozumienia w Paryżu, a społeczność międzynarodowa
otrzymała w zamian jedynie decyzję, że państwa określą jakieś działania
do roku 2015, oraz zaczną opracowywać nowe porozumienie w przyszłym
roku. Przyjmujemy jednak decyzje z tego szczytu, jako deklarację Unii
Europejskiej, w tym Polski, do ponownego rozpatrzenia zwiększenia celu
redukcyjnego do roku 2020 oraz do jak najszybszego rozstrzygnięcia celu
redukcyjnego do roku 2030. Jednocześnie apelujemy, aby państwa zaczęły
negocjować bazując na potrzebach obywateli i środowiska naturalnego, a
nie tylko dużych energetycznych koncernów.
W Warszawie państwa zgodziły się również na mechanizm wspierania
działań na rzecz zapobiegania wylesianiu oraz mechanizm wspierania
państw odczuwających straty i szkody powstałe wskutek zmian klimatu.
Wdrożenie tych mechanizmów zależeć będzie od finansowania klimatycznego,
które miało pochodzić z wcześniej utworzonego Zielonego Funduszu
Klimatycznego. Fundusz ten pozostaje pusty i państwa nadal nie
porozumiały się, w jaki sposób uzbierają obiecane 100 miliardów dolarów
rocznie do roku 2020.
Źródło: WWF
Polska znalazła się na trzecim miejscu wśród światowych winowajców emisji gazów – wynika z najnowszych badań amerykańskiego Climate Accountability Institute.
Za zmianę klimatu winę ponosi – zdaniem badaczy - 90 firm i niektóre państwa, wśród nich właśnie Polska.
Są one odpowiedzialne za wyemitowanie do atmosfery między 1751 a 2010
rokiem większości (aż 63 proc.) gazów cieplarnianych pochodzenia
przemysłowego.
Wśród 90 winowajców, wymienionych przez media powołujące się na
amerykańskie badania, 50 stanowią prywatne spółki energetyczne, 31 to
przedsiębiorstwa państwowe, a pozostałe to państwa z wysokoemisyjnymi
systemami energetycznymi.
W 83 ze wskazanych spółek i państw, emisja gazów związana jest z
wydobyciem węgla, ropy i gazu ziemnego, a w pozostałych 7 z produkcją
cementu.
Przedsiębiorstwa państwowe …
Wśród przedsiębiorstw państwowych, najwięcej gazów emituje arabski
koncern Saudi Aramco, prowadzący poszukiwanie i wydobycie ropy naftowej.
Firmie przypisuje się emisję do atmosfery 46,03 gigaton CO2 (3,17 proc.
całkowitej emisji, liczonej od 1751 roku).
Na drugim miejscu znalazł się największy światowy wydobywca gazu
ziemnego - rosyjski koncern Gazprom. Wyemitował on do atmosfery 32,14
gigaton CO2 (2,22 proc.).
Trzecie miejsce zajął irański koncern National Iranian Oil Company, który wyemitował 29,09 gigaton CO2 (2,01 proc.).
… prywatne …
Wśród prywatnych spółek „najlepsza” okazała się amerykańska korporacja
Chevron Texaco. Z badania wynika, że wyemitowała ona 51,1 gigaton CO2
(3,52 proc.).
Drugie miejsce zajęła spółka paliwowa ExxonMobil, której przypisuje się wysłanie do atmosfery 46,47 gigaton CO2 (3,22 proc.).
Trzecie miejsce zajęło brytyjskie przedsiębiorstwo naftowe BP. Według
Climate Accountability Institute, BP jest odpowiedzialne za emisję 35,85
gigaton CO2 (2,47 proc.).
… i państwa
Wśród państw najgorzej wypadło byłe ZSRR. Kraj ten, w czasie gdy
istniał, wyemitował do atmosfery 129,72 gigaton CO2 (8,94 proc.).
Na drugim miejscu znajdują się Chiny, które do atmosfery wyemitowały 124,09 gigaton CO2 (8,56 proc.).
Na trzecim, niechlubnym miejscu znalazła się Polska. Według naukowców, w
okresie między 1750 a 2010 rokiem, nasz kraj wyemitował do atmosfery
równowartość 26,75 gigaton CO2, co stanowi 1,84 proc. wyemitowanych w
tym okresie gazów cieplarnianych generowanych przez przemysł. (bba)
Źródło: EkoNews.com.pl
Jak podkreślili na czwartkowej konferencji prasowej przedstawiciele
organizacji, które postanowiły opuścić warszawski COP, organizacje
pozarządowe „zostały zdradzone” przez przedstawicieli rządów, którzy nie
dbają o wspólne dobro, lecz o partykularne interesy.
Ekolodzy opuścili szczyt klimatyczny. "Zawiedliście nas"
Prezes organizacji International Climate, Friends of the Earth (Europe)
Asad Rehman powiedział, że swoją akcją ekolodzy chcą dać sygnał i
„zmusić do roboty” delegatów na szczycie. - Bogate zindustrializowane
państwa powstrzymują negocjacje, a w ich interesie działają także
międzynarodowe korporacje. To, co się stało na Filipinach jasno
pokazuje, że musimy przyspieszyć działania na rzecz klimatu. Należy
m.in. redukować emisje CO2 czy zapewnić finansowanie, aby zapobiec
katastrofom wywołanym przez zmiany klimatu – powiedział.
Sharan Burrow z International Trade Union Confederation dodała, że
organizacje pozarządowe, które przyjechały do Warszawy z nadzieją, iż
proces negocjacji klimatycznych przyspieszy, wyjeżdżają sfrustrowane. -
Zawiedliście nas i nie róbcie tego więcej – podkreśliła. Aktywistka
dodała, że organizacje ekologiczne będą apelowały do swoich rządów, by w
2014 roku, czyli na rok przed szczytem w Paryżu, zadeklarowały swoje
cele redukcji gazów cieplarnianych.
Wrócą dopiero w 2014 r.
Aktywiści podkreślili, że nie opuszczają oni procesu negocjacyjnego
nt. globalnego porozumienia, które za zostać zawarte w 2015 roku w
Paryżu. - Opuszczamy warszawski szczyt, ale wrócimy do Limy w 2014 roku –
zapowiedzieli ekolodzy.
Dyrektor Greenpeace Kumi Naidoo ocenił, że negocjacje na szczycie w
Warszawie przejęli szefowie firm wydobywczych i przemysłowych, którym
nie zależy na redukcji emisji. - Jest dla nas zniewagą m.in. to, że
szczyt sponsorowany jest przez firmy-trucicieli – zaznaczył.
Ekolodzy
zwrócili uwagę, że warszawskie negocjacje nie przynoszą żadnych
rozwiązań w kwestii mechanizmu „loss and damage”, czyli wsparcia dla
państw, w których skutki zmiany klimatu powodują wymierne straty.
Wskazywali, że takie kontynenty jak np. Afryka czy państwa jak Filipiny
są najbardziej narażone na zmiany klimatu.
Obecny na konferencji przedstawiciel delegacji Kongo na szczyt
zaznaczył, że blisko miliard Afrykańczyków musi się codziennie borykać z
problemami wynikającymi z niekorzystnych zmian pogodowych.
Negocjacje na temat "loss and damage" cały czas trwają. Źródła zbliżone
do kierownictwa polskiej delegacji wskazują, że szczyt w Warszawie musi
skończyć się jakimś konkretnym ustaleniem, którym prawdopodobnie może
być uzgodnienie tego mechanizmu.
Źródło: PAP