Lodowce pełnią stabilizującą rolę w gospodarce wodą słodką,
szczególnie, kiedy opady w ciągu roku nie są rozłożone równomiernie,
lecz występuje obfita w deszcze pora deszczowa i następująca po niej
pora sucha. Lodowce gromadzą wodę opadową w porze deszczowej,
uwalniając ją w miarę równomiernie przez cały rok i działając
stabilizująco na ilość wody w rzekach. Dzięki lodowcom, pomimo braku
opadów, poziom wody w rzekach nie spada do nazbyt niskiego poziomu.
Gdyby nie stabilizująca obecność lodowców, ten cykl wyglądałby zupełnie
inaczej – w porze deszczowej wody spływałaby w olbrzymich ilościach
powodując powodzie, a w porze suchej rzeki wysychałyby. Brak wody dla
ludzi, zwierząt i roślin może mieć jeszcze poważniejsze następstwa.
W podobny sposób działa roślinność, a szczególnie tereny leśne. Na
wylesionych gruntach woda spływa bez przeszkód, unosząc ze sobą bryły
ziemi i powodując osuwanie się terenu. Od kiedy ogołocono z lasów
ściany Himalajów, Bangladesz jest regularnie pustoszony przez powodzie.
Tybet to miejsce, gdzie topnienie lodowców może mieć najpoważniejsze konsekwencje.
Naukowcy przewidują tu serię katastrof naturalnych. Największe rzeki
południowo wschodniej Azji są zasilane w wodę pochodzącą z lodowców z
Płaskowyżu Tybetańskiego.
Himalajskie lodowce, o objętości tysięcy kilometrów sześciennych
zaopatrują azjatyckie rzeki 8,6 milionami metrów sześciennych wody
każdego roku, między innymi Jangcy i Huag Ho w Chinach, Ganges w
Indiach, Indus w Pakistanie, Brahmaputra w Bangladeszu, Salween i
Irrawaddy w Birmie, a także Mekong, która płynie przez Chiny, Birmę,
Tajlandię, Laos, Kambodżę i Wietnam.
Konsekwencjami topnienia lodowców będą potop, susza i epidemie.
Jeśli eksperci się nie mylą, to nieszczęście mające spotkać Azję będzie
porównywalne z biblijną katastrofą. Wszystko zacznie się od wylania
rzek, które w wyniku topnienia lodów spowodują gigantyczne powodzie i
zmyją domy i pola w Chinach, Indiach oraz południowo-wschodniej Azji.
Niezliczona ilość ludzi utonie lub umrze na skutek nieuniknionych
epidemii oraz braku żywności. Inni utracą swoje domostwa i będą skazani
na biedę w najgęściej zaludnionych obecnie rejonach na świecie.
Będzie to oznaczać ogromne problemy ekonomiczne i środowiskowe dla ludzi z zachodnich Chin, Nepalu i północnych Indii.
Największe zagrożenie pochodzi z powodzi na skutek wylania jezior
polodowcowych. Jeziora polodowcowe formują się, kiedy roztopiony lód
gromadzi się w dolinie przy lodowcu. Czasami jeziora te są utrzymywane
jedynie przez słabą ścianę skał i zmrożonej ziemi, mogącej się zawalić
bez żadnego ostrzeżenia, uwalniając ogromne ilości wody, która zaleje
doliny, wyrywając skały, drzewa i wszystko, co stanie na jej drodze.
Nepal i Bhutan są podatne na takie powodzie; naukowcy zidentyfikowali
mnóstwo jezior, które mogą się rozlać w ciągu następnych lat.
Po kilku dekadach, kiedy lodowce już stopnieją, nadejdą bezprecedensowe
susze, kiedy te same rzeki podczas pory suchej skurczą się i zamienią w
wąskie strugi. Zapotrzebowanie na wodę, wraz ze wzrostem temperatury i
szybszym wyparowywaniem wody z gleby będzie szybko rosło, szczególnie w
rolnictwie. Już dziś miliony ludzi w Chinach cierpią w następstwie
nasilających się susz, a pamiętać trzeba, że 23 procent mieszkańców
Chin jest zależnych od wody pochodzącej właśnie z lodowców Tybetu.
Kiedy, jak przewidują naukowcy, do połowy stulecia Chiny stracą 2/3
swych lodowców odbije się to bezpośrednio na 300 mln ludzi.