Ludzie wielokrotnie wykazywali się krótkowzrocznością i brakiem perspektywicznego myślenia. Naturalną tendencją u ludzi jest myślenie w kategoriach krótkoterminowej wygody i bieżących korzyści materialnych. Niestety przy kompletnym ignorowaniu przyrody, ekologii, a także odpowiedzialności względem przyszłych pokoleń.
Cytując wypowiedź jednego z bohaterów powieści fantastycznonaukowej:
„Wy, Ludzie, nie potraficie niczego porządnie zaplanować nawet na głupie kilka tysięcy lat do przodu”.
To niestety prawda... Nie myślimy w perspektywie czasowej adekwatnej do naszych możliwości i nie czujemy się odpowiedzialni za długofalowe następstwa naszych działań. Czy w rezultacie jako gatunek zasłużymy sobie na zbiorową nagrodę Darwina?
Wiele z katastrof wynikało właśnie z ograniczonej perspektywy myślenia ludzi. Jako przykłady można tu wymienić np.:
której mieszkańcy sprowadzili na siebie katastrofę, doszczętnie wycinając rosnące na wyspie lasy palmowe. Drewno zużyto do budowy i transportu setek wielotonowych posągów, a także na opał i do budowy łodzi. Pozbawiona lasów ziemia wyspy uległa szybkiej erozji. Bezpowrotnie wyginęły rośliny i zwierzęta. Brakowało jedzenia. Nie było drewna na łodzie, więc przestano wyruszać na połowy. Chaos wywołany wyniszczeniem środowiska pchnął tubylców do wojny, a populacja wyspy skurczyła się kilkukrotnie.
Europejczycy, którzy przybyli na wyspę Rapa Nui w 1722 roku, zastali ludzi walczących o przeżycie na bezdrzewnej, pustynnej wyspie.
Losy odizolowanej od świata Wyspy Wielkanocnej – świata w miniaturze, którą ludzie bezmyślnie, sami sobie robiąc krzywdę zmienili z raju w pustynię, powinny być ostrzeżeniem dla nas wszystkich.
Rosnące miasto potrzebowało coraz więcej pól, więc przez kilkaset lat rolnicy zajmowali nowe tereny, wycinając okoliczne lasy. Nadmierny rozwój miasta wywołał ekologiczną katastrofę, która doprowadziła do upadku Angkoru. System kanałów stał się zbyt skomplikowany i mieszkańcy Angkoru stracili nad nim kontrolę. Badania wykazały, że wiele kanałów zostało zasypanych ziemią, którą zmyły z pól fale powodziowe pokonujące z wielką prędkością wylesiony teren.
Powodzie, jałowe gleby i erozja spowodowały, że ludzie zaczęli opuszczać Angor. Gdy w drugiej połowie XIX wieku do Angkoru dotarli europejscy podróżnicy, zastali już tylko imponujące kamienne świątynie zagubione w dżungli, w którą przekształciło się największe niegdyś miasto świata...
www.interkultura.pl
Kiedy patrzymy na te wydarzenia z perspektywy czasu, nie możemy się nadziwić, że ludzie mogli być aż tak krótkowzroczni. Ale również i w czasach nowożytnych przez niewiarygodną bezmyślność sprowadzamy na siebie katastrofy ekologiczne. Za przykład mogą służyć tu np. wyrąb lasów tropikalnych lub historia Morza Aralskiego.
W wielu ubogich krajach Afryki, Azji i Ameryki Południowej lasy tropikalne są wycinane w zastraszającym tempie. Co 3 lata na świecie znikają lasy tropikalne o powierzchni Polski. Przewiduje się, że w Nigerii niekontrolowany wyrąb lasów tropikalnych doprowadzi do tego, że w 2010 roku, czyli już za 3 lata, w całym kraju nie będzie już ani jednego lasu. Na co dzień wyrębem lasów zajmuje się tam aż 70% mieszkańców, dla których często karczowanie lasów jest głównym źródłem dochodów. 60% wyciętych drzew przeznacza się na opał, karczuje się też pola pod nowe uprawy i pastwiska.
Uboga gleba lasów tropikalnych nie nadaje się do celów rolniczych i hodowlanych. W Amazonii, aby wyżywić jedną krowę, trzeba wykarczować na pastwiska prawie 7 hektarów lasu. Pola założone na takich terenach po 2-3 latach przestają dawać plony, po czym trzeba karczować las na nowe pole. Na wylesionych gruntach woda spływa bez przeszkód, unosząc ze sobą bryły ziemi i powodując osuwanie się terenu. W Azji Bangladesz jest regularnie pustoszony przez powodzie, gdyż ogołocono z lasów ściany Himalajów.
Konsekwencje mogą być dramatyczne. Wycinając lasy lokalne społeczności podcinają w ten sposób gałąź, na której siedzą. Jezioro Czad, będące rezerwuarem wody dla ponad 20 milionów ludzi, w wyniku nieracjonalnej gospodarki wodą, pustynnienia i burz piaskowych w połączeniu w ocieplaniem się klimatu, skurczyło się z 22 tysięcy kilometrów kwadratowych w 1960 roku do zaledwie 1,5 tysiąca km2 w 2000 roku. Jeśli nic nie uda się zrobić to przestanie ono istnieć już w ciągu kilkunastu lat, a wówczas z braku wody mogą zginąć miliony ludzi.
|
|
Grafika: „The Inconvenient Truth” by Al G |
Lokalne społeczności niestety zazwyczaj koncentrują się na bieżących potrzebach, często nawet nie uświadamiając sobie konsekwencji swojego postępowania.