Klimat Dla ZiemiiSzkoła z klimatem

Elektrownie konwencjonalne

Elektrownie konwencjonalne – możliwości poprawy

EKO

CENA

MOC

 

Elektrownie konwencjonalne produkują obecnie przytłaczającą większość energii. Rezygnacja z nich z dnia na dzień jest praktycznie niemożliwa. Ich zamknięcie i utrata miliardów włożonych w ich budowę w sytuacji, w której stale rośnie zapotrzebowanie na energię to niestety scenariusz nierealny. Wybudowane już elektrownie będą działać przez kolejne dziesięciolecia. Co więc można z nimi zrobić?

Po pierwsze – nie budować nowych elektrowni konwencjonalnych! Zbudowane dziś elektrownie będą działać do drugiej połowy XXI wieku albo i dłużej... Jeśli ktoś uważa, że objęcie elektrowni węglowych hasłem Media Markt „Powinni tego zabronić!” to zbyt abstrakcyjna i daleko idąca myśl, to może się zdziwić. W październiku 2007 roku miał miejsce precedens, kiedy władze stanu Kansas zablokowały budowę dużej elektrowni węglowej właśnie ze względu na wpływ takich instalacji na globalne zmiany klimatu. W obliczu bierności władz federalnych, kolejne stany zamierzają zablokować budowę w sumie kilkunastu elektrowni konwencjonalnych.

 

Jeśli już budować elektrownie konwencjonalne, to powinny to być elektrownie nowoczesne. Współczesne, dysponujące zaawansowanymi technologicznie turbinami elektrownie zasilane gazem ziemnym pozwalają na osiągnięcie efektywności sięgającej 60%. Takie elektrownie mają też niższą emisję innych szkodliwych związków. Jest to jednak tylko rozwiązanie przejściowe.

Modernizować już istniejące elektrownie. Większość polskich elektrowni węglowych pochodzi z lat 50 i 60 XX wieku. Ich efektywność wynosi około 35%. Stosując proste rozwiązania, np. modernizację elektrowni przez nadbudowę turbiną gazową można tą sprawność podnieść o nawet 10%.

Obiecującą technologią są instalacje do wychwytu (sekwestracji) dwutlenku węgla.

 

 


Dwutlenek węgla, będący produktem spalania w elektrowni, byłby wtłaczany pod ziemię, szczególnie w pokłady ropy i gazu, umożliwiając ich lepsze wykorzystanie (rozwiązanie oryginalnie pochodzi właśnie z przemysłu naftowego).

 

Alternatywnie można byłoby go pompować głęboko pod powierzchnię oceanu. Istnieją dwie koncepcje oceanicznego składowania CO2, pierwsza zakłada tłoczenie gazu na małych głębokościach (do 1000m), tak aby ulegał rozpuszczeniu. Druga natomiast, zakłada tłoczenie poniżej 3000m, aby utworzyć tzw. „jezioro dwutlenku węgla”. Pierwsza koncepcja może być niebezpieczna dla lokalnego ekosystemu, ponieważ rozpuszczony dwutlenek węgla tworzy kwas węglowy i zakwasza środowisko. Drugi sposób pozwoli na zmagazynowanie gazu na znacznie dłuższy okres czasu i odizolowanie go od środowiska morskiego (wokół „jeziora dwutlenku węgla” powstaje warstwa hydratu, który znacznie spowalnia proces rozpuszczania). Klimatolodzy ostrzegają jednak, że w przypadku stopniowego ogrzewania się oceanów zmagazynowany dwutlenek węgla mógłby niespodziewanie wydostać się na powierzchnię.

Instalacje takie mogłyby być budowane przy już istniejących elektrowniach. Ich budowa wiąże się oczywiście z kosztami, ale wprowadzenie wysokich podatków węglowych i/lub norm ekologicznych emisji CO2 mogłoby przyczynić się do rozpowszechnienia się tej technologii.

Komisja Europejska planuje budowę 12 pilotażowych elektrownie tego typu. Polska czyni starania, aby jeden z tych obiektów powstał na jej terytorium. W budowę takiej elektrowni angażuje się m.in. firma Vattenfall.

 

Vattenfall planuje również budowę w Polsce elektrowni konwencjonalnej o wielkiej mocy 4000 MW z sekwestracją dwutlenku węgla. Do roku 2030 Vattenfall zamierza, przy wzroście mocy, zredukować emisję dwutlenku węgla z elektrowni i elektrociepłowni o 50%.