Klimat Dla ZiemiiSzkoła z klimatem

Kto nie chce zmian?

Opór przed zmianami zaczyna się już na szczeblu rządowym. Chiny, Indie, Stany Zjednoczone, Arabia Saudyjska, Rosja... To wszystko kraje, które sprzeciwiają się wprowadzaniu w życie porozumień międzynarodowych mających na celu ograniczenie emisji. Z różnych zresztą względów. Chiny i Indie nie chcą krępować swoich gospodarek niosącym ze sobą ekonomiczne następstwa gorsetem standardów ekologicznych. Przeszkadzałoby im to w realizacji ich planów modernizacji i wzrostu wpływów politycznych. Z kolei Stany Zjednoczone chcą jak najdłużej utrzymać rolę najpotężniejszego państwa globu i nie zgadzają się na wprowadzenie ograniczeń u siebie, dopóki nie zrobią tego Chiny i Indie. Wydaje się również, że obecne władze USA mają silne powiązania z przemysłem, dla którego wprowadzenie takich przepisów oznaczałoby spadek zysków i utratę wizerunku. Z kolei kraje będące dostawcami surowców energetycznych, jak Arabia Saudyjska czy Rosja są zainteresowane utrzymaniem popytu na ropę i cen na wysokim poziomie.

Rozpowszechnienie się zeroemisyjnych, ładowanych z gniazdka samochodów elektrycznych oznaczałoby też spadek wpływów z akcyzy. Prądu w gniazdku nie da się przecież opodatkować tak, jak benzyny.

Wprowadzenie podatku węglowego czy innych form regulacji mających na celu ograniczenie zużycia paliw kopalnych uderzyłoby w przemysł wydobywczy. Korporacje zajmujące się wydobyciem ropy, gazu i węgla to biznes idący w biliony dolarów, i jakiekolwiek ruchy w stronę ograniczenia zużycia paliw kopalnych oznaczają dla nich spadek popytu i redukcję zysków idącą w dziesiątki miliardów dolarów.

Przemysł samochodowy i lotniczy zainwestował setki miliardów w linie produkcyjne. Następstwa wprowadzenia regulacji dotyczących norm spalania czy zmniejszenie popytu na obecne paliwożerne modele poskutkowałoby koniecznością gruntownej przebudowy linii produkcyjnych. Przemysł samochodowy posiada też często powiązania z przemysłem naftowym.


Gerd Klauss, prezes Volkswagen AG

„Klienci oczekują od nas dużych, dynamicznych aut z dobrą klimatyzacją. Jesteśmy po to, aby im służyć.”

Firmy energetyczne produkują prąd głównie w elektrowniach na paliwa kopalne. Również tam wielkie pieniądze zostały zainwestowane w infrastrukturę, która teraz na siebie zarabia. Szybkie zamykanie elektrowni konwencjonalnych albo instalacja kosztownych instalacji np. do sekwestracji dwutlenku węgla wymagałoby olbrzymich nakładów. Firmy energetyczne często posiadają również powiązania z przemysłem wydobywczym.

Fred Palmer, prezes Western Fuels Associations

„Powiązanie pomiędzy węglem, elektrycznością i wzrostem ekonomicznym w USA jest oczywiste. Pozwala nam ono na nasz sposób życia, sposób pracy nasz sukces ekonomiczny i naszą przyszłość. Elektrownie węglowe są nam niezbędne.”

http://www.pbs.org/wgbh/warming/debate/palmer.html

Są oczywiście firmy energetyczne – jako przykład można podać tu szwedzki Vattenfall – które postrzegają konieczność zmian jako okazję. Już dziś promują się jako proekologiczne, czynią wysiłki w celu rozbudowy mocy elektrowni produkujących energię ze źródeł odnawialnych. Abstrahując nawet od odpowiedzialności ich zarządów i wpływu na świadomość społeczną, to takie firmy, kiedy zmiany nadejdą będą o dwa kroki przed konkurencją. http://www.vattenfall.pl/zmianaklimatu/

Pojawia się pytanie, czy rządy i firmy zainteresowane zachowaniem status-quo rzeczywiście, w obliczu powagi sytuacji, będą działać pod kątem swoich partykularnych interesów?

Rządy wpływają na swoje agendy, tak, żeby dostarczały takich materiałów, jakie są w danej chwili stosowne do prowadzonej polityki. Dotyczy to nie tylko polskich polityków, ale innych krajów również. W USA wielu naukowców, z takich instytucji jak NOAA lub NASA opowiada o naciskach rządu mających na celu osłabienie przekazu wynikającego z badań naukowych. Przeredagowuje się raporty dotyczące konsekwencji zmian klimatu tak, aby zmiękczyć ich brzmienie. To samo dzieje się na forum IPCC, gdzie rządowi negocjatorzy wielokrotnie przerabiają raporty, aż zredaguje się maksymalnie zachowawcze dokumenty będące jeszcze akceptowalne pod względem naukowym.

„Porozumienie w sprawie raportu osiągnięto po całonocnym posiedzeniu, podczas którego z dokumentu wykreślano całe fragmenty, a naukowcy spierali się z rządowymi negocjatorami, którzy rozwadniali sens naukowych ustaleń” Opinia w temacie raportu IPCC 2007

A co z biznesem?

Kiedy pojawiły się wyniki badań medycznych pokazujących szkodliwość palenia, koncerny tytoniowe podjęły działania mające na celu ukrycie wyników badań przed społeczeństwem, a kiedy w końcu wyniki te wypłynęły na światło dzienne, wydały olbrzymie fundusze na zdyskredytowanie tych badań. Opłacano własne badania, fałszowano ich wyniki, wprowadzano w błąd opinię publiczną. Wszystko po to, żeby te fakty nie dotarły do świadomości ludzi i żeby Ci nie zaczęli rzucać nałogu oraz żeby opóźnić i osłabić przyjęcie uregulowań prawnych dotyczących użycia, sprzedaży i reklamy papierosów. A że umierali ludzie? To nie było ważne.

Biznes ma tendencje do podejmowania decyzji korzystnych ekonomicznie. Tak działają korporacje. Jeśli jakaś decyzja jest korzystna finansowo, ale niekorzystna ekologicznie – większość firm podejmuje decyzję korzystną dla niej ekonomicznie. Nawet, kiedy w grę wchodzi naruszenie przepisów ekologicznych (albo prawa pracy, praw autorskich itp.) zarząd firmy rozważa wysokość kary i prawdopodobieństwo jej zapłacenia vs. korzyści finansowe takiej decyzji. I jeśli uzna, że wysokość kary jest niewielka albo prawdopodobieństwo jej zasądzenia jest niewielkie – podejmuje decyzję korzystną ekonomicznie.

Wiele materiałów pojawiających się w prasie czy w Internecie sceptycznych wobec globalnego ocieplenia, ośmieszających osoby aktywnie walczące o przyszłość planety zostało sfinansowanych przez wspomniane instytucje. Przykładem może tu być firma naftowa Exxon, która założyła think tank dedykowany właśnie lobbingowi, dyskredytowaniu faktów naukowych, rozpowszechnianiu wątpliwości, wypuszczaniu publikacji, dezinformowaniu mediów i polityków, finansującej ośmieszające filmiki internetowe, prowadzące kampanie astroturfingu (ang) czyli tworzenia fikcyjnych fundacji i organizacji społecznych i ekologicznych które niby pełne dobrej woli działają na korzyść firmy-matki.
Uczucie Déjà vu z czasów protytoniowej kampanii American Tobacco...